wtorek, 11 października 2016

7


ALEKSANDRA MONSON NIE ŻYJE

      Chris spoj­rzał na leżącą w jego samo­cho­dzie kobietę. Jak obie­cał ura­to­wał ją. Z przedniego sie­dze­nia wziął swój płaszcz i zarzu­cił go na jej zimne ciało. Zamknął drzwi i usiadł na miej­scu kie­rowcy. Z fotela obok wziął tele­fon. Pół­noc, tak jak mówił. Zgo­dziła się. Nie miał w pla­nach tego zaj­ścia, ale było ono mu na rękę. Teraz tylko musi pozbyć się ciała Pene­lopy. Jak na zawo­ła­nie ode­zwał się jego tele­fon. Spoj­rzał czy aby Alex, która spała nie obu­dziła się. Widząc, że na­dal ma zamknięte oczy ode­brał. 
– Chris, zro­bi­łem to. – sły­sząc głos Mar­cusa kącik jego ust uniósł się do góry. 
– Świet­nie. – odparł. 
– Za ile będziesz w szpi­talu? – dopy­ty­wał. 
– Około piet­na­ście minut. – oznaj­mił – Ty i Tom macie być gotowi. 
      Rozłą­czył się i wyje­chał z par­kingu obok plaży. Szpi­tal nie był daleko, a ruch na dro­dze zni­komy. Po dzi­siej­szym śnia­da­niu wyczu­wał, że Siwon ma ochotę odwiedzić Pene­lopę. Nie mógł do tego dopu­ścić. Zała­twił mu sporo papier­ko­wej roboty. Pew­nie na­dal sie­dzi w biu­rze. Jego myśli ode­szły kiedy zoba­czył wielki budy­nek. Wje­chał na par­king i zapar­ko­wał nie­da­leko wej­ścia. Miał świa­do­mość, że nocą może minąć co naj­wy­żej kilka pie­lę­gnia­rek. Wysiadł z samo­chodu i pod­szedł do drzwi od strony pasa­żera. Kiedy otwo­rzył je zoba­czył bladą twarz kobiety. Deli­kat­nie wziął ją na ręce. Wcze­śniej zakry­wa­jąc jej twarz płasz­czem. Nogą zamknął drzwi. Wszedł do szpi­tala. Co chwilę mijał zasko­czone pie­lę­gniarki czy też leka­rzy. Żaden z nich nie zapy­tał czy coś się stało. Służba zdro­wia w Lon­dy­nie była nie­sa­mo­wita prawda? Odna­lazł salę, w któ­rej była Pene­lopa. Kiedy pod­szedł drzwi otwo­rzył Tom. Chris spoj­rzał na Pene­lopę leżącą na noszach. 
– Tom prze­bierz je. – naka­zał, a młody lekarz wyko­nał pole­ce­nie. Teraz patrząc na nie, były nie doro­zróż­nie­nia. Usiadł w fotelu wcze­śniej zasu­wa­jąc rolety. Kiedy Tom zamie­nił ich ubra­nia poło­żył Alex na łóżku i przy­krył. 
– Co teraz? – Mar­cus spoj­rzał na swo­jego przy­ja­ciela. 
– Zanieś ciało do mojego samo­chodu i pocze­kaj na mnie. – rzu­cił mu klu­cze, które chło­pak od razu zła­pał i scho­wał do kie­szeni. – A Ty mu pomóż. – zwró­cił się do Toma. 
– Dobrze. 
      Kiedy obaj wyszli wstał z miej­sca i pod­szedł do kobiety. Prze­je­chał dło­nią po jej zim­nym policzku i uśmiech­nął się. Wszystko idzie zgod­nie z pla­nem. Teraz musiał powia­do­mić o wszyst­kim Siwona. Wró­cił na swój fotel i wyjął z wil­got­nych spodni swój tele­fon. Odblo­ko­wał go i odszu­kał numer chło­paka. Kiedy wci­snął zie­loną słu­chawkę, przy­ło­żył urzą­dze­nie do ucha. Po kilku sygna­łach usły­szał zmę­czony głos męż­czyzny. 
– Coś się stało szwa­grze?
– Jestem w szpi­talu. – spoj­rzał na kobietę, która wła­śnie zaczęła otwie­rać oczy. 
– Co się stało? – zapy­tał zasko­czony. 
– Lekarz pro­wa­dzący lecze­nie Pene­lopy mnie wezwał. – widząc wzrok Alek­san­dry na sobie przy­ło­żył palec do ust, dając jej znak, że ma sie­dzieć cicho. 
– I co z nią?
– Obu­dziła się i już z nią lepiej. – usły­szał po dru­giej stro­nie tele­fonu wes­tchnię­cie ulgi. 
– Zaraz tam bedę. 
– To nie naj­lep­szy moment. Ma teraz bada­nia. – Chris wstał – Za kilka dni ma wyjść, odwie­dzisz ją już w domu – po dłuż­szej ciszy po dru­giej stro­nie, posta­no­wił znów zabrać głos – Idź spać, ja już wra­cam do domu. 
      Rozłą­czył się i scho­wał tele­fon. Poin­for­mo­wał swo­jego zna­jo­mego, że ma dać znać rodzi­com Pene­lopy, że ta się obu­dziła. Spoj­rzał na kobietę, która już zasy­piała. Przed opusz­cze­niem szpi­tala musiał jej coś powie­dzieć. Pod­szedł do łóżka i chwy­cił jej nad­gar­stek. 
– Jutro bedą tu rodzice Pene­lopy. Lekarz im powie, że masz amne­zję. Jeśli będziesz dobrze grać to Twoi rodzicę dostaną wer­sję iż Cię zabito. -Alex ze zro­zu­mie­niem poki­wała głową, a Chris przy­bli­żył się – Jed­nak jeśli to zepsu­jesz to zosta­niesz mor­der­czy­nią. 
Odrzu­cił jej dłoń i opu­ścił pomiesz­cze­nie. 

***

      Chris stał na skraju klifu. Przglą­dał się swo­jej kochance. Pene­lopa była zimna i blada. Leżała na zie­mii. Kuc­nął nad nią i z szyi zerwał naszyj­nik, który kie­dyś jej dał. Spoj­rzał na dia­menty mie­niące się w bla­sku księ­życa. Uca­ło­wał czu­bek jej głowy, a po jego policzku zje­chała łza. Mar­cus pod­szedł i podniósł ciało kobiety. Spoj­rzał na swo­jego przy­aciela, a po chwili wrzu­cił Pene­lopę do morza. Chris wstał i zdjął ręka­wiczki, to samo uczy­nił Mar­cus. Zadzwo­nił na komi­sa­riat i wezwał kilku ludzi, któ­rzy mieli wyło­wić ciało Pene­lopy. Przez tele­fon oznaj­mił, ze sam zaj­mie się tajem­ni­czą sprawą.
 Nie musiał długo cze­kać na poli­cję. Dzie­sieć minut po jego tele­fonie usły­szał syreny poli­cyjne. Nadal stał na prze­ciwko klifu roz­glą­da­jąc się. Sły­sząc zamy­kane za sobą drzwi odwró­cił się. 
– Co tu się stało? – zapy­tał komi­sarz Mat­thew Smith. 
– Byłem świad­kiem wypadku. – oznaj­mił – Jedyne co zauwa­ży­łem to grą­ża­cego męż­czy­znę i kobietę – odwró­cił się w stronę morza – ich samo­chód wpadł tam. 
– Chłopcy sły­sze­li­ście? – zapy­tał patrząc na kilku męż­czyzn goto­wych już do wej­ścia do wody.


***

      Alex otwo­rzyła oczy. Ośle­pia­jąca biel spra­wiła, że od razu je zamknęła. Mru­ga­jąc kil­ku­krot­nie usły­szała ciche szepty. Odw­ró­ciła głowę w ich stronę i na krze­śle obok łóżka spo­strze­gła kobietę w śred­nim wieku. Była ele­gancko ubrana, a ciem­no­brą­zowe włosy były zwią­zane w cia­snego koka. Obok kobiety sie­dział już siwie­jący męż­czy­zna. Znała go z pla­ka­tów wybor­czych. Więc to oni są rodzi­cami Pene­lopy. 
– Kocha­nie w końcu się obu­dzi­łaś. – kobieta ze łzami w oczach zła­pała jej dłoń – Lekarz nam mówił, że masz amne­zję – łamał jej się głos z każ­dym sło­wem – Pamię­tasz nas? – zapy­tała z nadzieją w gło­sie. 
Nie wie­działa co odpo­wie­dzieć. Pamię­tała słowa Chrisa, ale jak miała kogoś kogo nawet nie znała uda­wać? Spoj­rzała w zie­lone tęczówki kobiety i moc­niej chwy­ciła jej dłoń. Musiała to zro­bić, dla rodziny. 
– Pamię­tam Was, mamo. – odparła, a kobieta ura­do­wana usia­dła na jej łóżku i ją mocno przy­tu­liła. 
– Nie wiesz jak się cie­szę. – cho­ciaż miała scho­waną twarz w jej wło­sach wie­działa, że pła­cze. 
– Anno, prze­stań. – męż­czy­zna w końcu zabrał głos – Daj jej odpo­cząć. 
Anna Thorn puściła córkę i usia­dła na wcze­śniejszym miej­scu. Alex spoj­rzała na twarz ojca Pene­lopy. Widziała tro­skę, ale i strach. Tylko przed czym? Wpa­try­wała się w niego tak długo, aż się ode­zwał. 
– Idź może po leka­rza, a ja z nią zostanę. – zwró­cił się do swo­jej żony, a ta tylko poki­wała głową i wyszła. 
      Męż­czy­zna odpro­wa­dził ją wzro­kiem, a następ­nie usiadł na krze­śle wcze­śniej zaj­mo­wa­nym przez Annę. Westch­nął gło­śno widocz­nie szu­ka­jąc odpo­wied­nich słów. Alex od razu domy­śliła się o co cho­dzi. On na­dal chciał, aby Pene­lopa została żoną Siwona. Tylko dla­czego? Prze­cież o mało co nie zgi­nęła. Nie wie­działa jak jej poprzed­niczka tra­fiła do szpi­tala, ale czuła że jest to zwią­zane z rodziną Choi. Spoj­rzała przed sie­bie i od razu wie­działa co musi zro­bić. Jeśli teraz powie sta­now­cze nie Chris może ją zabić, a dodat­kowo zro­bić coś jej rodzi­nie. 
– Pamię­tam co miałam zro­bić – ode­zwała się nagle zwra­ca­jąc na sie­bie uwagę meż­czy­zny – Nie wiem jak i dla­czego tu tra­fiła. Nie pamię­tam nic ze swo­jego życia, jedy­nymi oso­bami, o któ­rych nie zapo­mnia­łam jeste­ście Wy. Nie mogę Cię zawieść. Zro­bię to. 
– Pene­lopo jesteś moją córką i wiedz, ze jestem Ci wdzięczny za każdą rzecz. – męż­czy­zna oddetch­nął z ulgą wra­ca­jąc na swoje miej­sce. 
      Stra­cił jej sza­cu­nek. Czyżby nie zale­żało mu na niczym innym niż kariera zawo­dowa? Za nic miał rodzinę? Jej roz­my­śle­nia prze­rwało przy­by­cie leka­rza. Był to ten sam co zeszłej nocy. Wyko­nał kilka pod­sta­wo­wych badań i zapi­sał wyniki na kar­cie. 
– Kiedy będzie mogła wyjść? – zapy­tała Anna patrząc na córkę. 
– Za trzy dni. – uśmiech­nął się – A teraz nie­stety muszą pań­stwo wyjść. 
      Rodzice Pene­lopy nie chęt­nie opu­ścili pomiesz­cze­nie zosta­wia­jąc kobietę samą . Alex wes­tchnęła i poło­żyła głowę na poduszce. Nie­spo­dzie­wa­nie w szafce noc­nej tuż obok łóżka usły­szała jakiś dźwięk. Usia­dła i roz­su­nęła mebel. Zoba­czyła w środku tele­fon. Domy­śliła się, że nale­żał do Pene­lopy. Odblo­ko­wała go i spraw­dziła wia­do­mość.

Od Chris
Widzę każdy Twój ruch. To co teraz uczy­niłaś, było dobrą decy­zją.

***

      Chris zatrzy­mał samo­chód przed znaną sobie restu­ra­cją. Popra­wia­jąc płaszcz wysiadł z auta i go zamknął. Był zado­wo­lony z faktu, że Alek­san­dra z nim współ­pra­cuje. Przez wiel­kie okna zoba­czył kobietę patrzącą w swój tele­fon, obok niej sie­dział męż­czy­zna z zamy­śloną miną. Wcho­dząc do restau­ra­cji zoba­czył w kącie chło­paka. Wła­ści­ciel restau­ra­cji pod­szedł do poten­cjal­nego klienta i z żalem oznaj­mił, ze dzi­siaj zamknięte. 
– Ja tutaj w innej spra­wie. – odparł poważ­nie. 
– Tak? – zapy­tał. 
– Nazy­wam się Chri­sto­pher Night i nie­stety jestem tutaj, aby powia­do­mić pań­stwo o śmierci Alek­san­dry Mon­son. 
– S-słu­cham? – zła­pał się za pobli­skie krze­sło. 
– Wczo­raj­szego wie­czoru została zamor­do­wana przez nie­ja­kiego Brada Wil­sona. Jej ciało wraz z doku­men­tami zostało zna­le­zione w morzu. 
      Matka Alek­san­dry zanio­sła się pła­czem. Jej ojciec wpa­try­wał się w wyło­żoną kafel­kami podłogę, a po jego twrzy spły­wały gorz­kie łzy. Nato­miast Tobias, młod­szy brat Alex stał osłu­piały. W tym wła­śnie momen­cie stra­cili osobę, która kochali. Nie mogli uwie­rzyć, ze ode­szła z dnia na dzień. Tak nie­spo­dzie­wa­nie. Nie miała nawet trzy­dzie­stu lat. 
Chris nie chciał dalej na to patrzeć, odwró­cił się i pozo­sta­wił w samot­no­ści rodzinę Alek­san­dry.