piątek, 23 grudnia 2016

9

TO DOPIERO POCZĄTEK


   Samo­chód zatrzy­mał się przy wiel­kiej posia­dło­ści, którą można było z daleka doj­rzeć. Bru­netka spoj­rzała na zapa­lone świa­tło w salo­nie. Nie było dla niej zasko­cze­niem, że Chris cze­kał na nią. 
– Życzę miłego wie­czoru panience. – miły głos star­szego męż­czy­zny, z któ­rym roz­ma­wiała chwilę wcze­śniej spra­wił, że prze­nio­sła na niego wzrok. 
– Wza­jem­nie, ile płacę? – uśmiech­nęła się. 
– Pani chło­pak zapła­cił mi z góry. – zaśmiał się. – Ma koleś gest na święta. 
– To prawda. 
   Poże­gnała się i opu­ściła pojazd. Dźwięk dep­ta­nego śniego odbi­jał się w jej gło­wie. Rozmy­ślała nad tym co za chwile może jej powie­dzieć Night. Wolno weszła po chod­kach, a następ­nie chwy­ciła klamkę. Wcho­dząc do domu poczuła cie­pło ude­rza­jące ją w twarz. Zosta­wia­jąc płaszcz na wie­szaku ruszyła krót­kim kory­ta­rzem w stronę salonu. Sto­jąc już u progu spo­strze­gła gniewne spoj­rze­nie Chrisa. Jed­nak on nic nie mówił. 
Sie­dział w fotelu z zało­żo­nymi rękami na kola­nach, niczym matka cze­ka­jąca na swoje uko­chane dziecko. Jed­nak Alek­san­dra wie­działa, że nie był zmar­twiony jej póź­nym powro­tem do domu. Oparła się o ścianę i cze­ka­jąc na wywód spoj­rzała na niego. Chri­sto­pher wes­tchnął. 
– Gdzie byłaś?
– U Siwona. 
– A póź­niej?
– Na gro­bie Pene­lopy. 
   Męż­czy­zna sły­sząc to wstał zwa­la­jąc szklany stół na podłogę. Szkło roz­biło się na kil­ka­set kawał­ków. Alek­san­dra zasko­czona spo­glą­dała na znisz­czony mebel, a następ­nie swój wzrok prze­nio­sła na męż­czy­znę, który zbli­żał się do niej. Chciała uciec, jed­nak Chris był szyb­szy. 
Jedną dło­nią zagro­dził jej drogę ucieczki, a drugą poło­żył na jej ramie­niu. Zci­snął moc­niej pięść przez co kobieta syk­nęła. Męż­czy­zna przez zaci­śniętą szczękę powie­dział: 
– Ostatni raz poszłaś gdzie kol­wiek bez mojej wie­dzy- kobieta spoj­rzała mu w oczy, widziała w nich tylko i wyłącz­nie obłęd – Następ­nym razem, nie będziesz musiała jej odwie­dzać, będzie­cie sąsiad­kami. 
Puścił ją i ostatni raz obrzu­ca­jąc ją spoj­rze­niem wyszedł z domu. Osłu­piała kobieta osu­nęła się na zie­mie. Teraz nie byla pewna czy warto zadzie­rać z Psy­cho­lem.


***

   Siwon sły­sząc dźwięk budzika otwo­rzył leni­wie oczy. Usiadł na łożku i rozej­rzał się. Chwy­cił tele­fon leżący na komo­dzie i wyłą­czył iry­tu­jącą muzykę. Dzi­siaj był przed ostatni dzień jego pracy w tym roku. Z jed­nej strony był zachwy­cony, z dru­giej jed­nak przy­zwy­czaił się do papier­ko­wej roboty. Widząc wia­do­mość w swo­jej skrzynce meilo­wej odczy­tał ją. 
   Ostat­nie potwier­dze­nie od hotelu, w któ­rym spę­dzi swój mie­siąc mio­dowy. Taa mie­siąc, który będzie trwał tydzień. Czar­no­włosy szyb­kim kro­kiem udał się do łazienki. Po zim­nym prysz­nicu ubrał dzień wcze­śniej wybrany gar­ni­tur. 
Był per­fek­cjo­ni­stą, nic nie mogło się w jego życiu nie udać. Zapi­na­jąc guzik od mary­narki zbiegł po scho­dach. 
– Dzień dobry panu! – rudo­włosa kobieta przy­wi­tała się z synem swo­jego pra­co­dawcy- Przy­go­to­wa­łam pana teczkę. 
– Oo dzię­kuję Ana­sta­zjo. – ode­brał od kobiety przedmiot. 
Przed wyj­ściem z domu ubrał swój płaszcz, a następ­nie opu­ścił budy­nek. Na pod­je­ździe cze­kał już jego przy­ja­ciel Tom. Siwon z lek­kim uśmie­chem otwo­rzył sobie drzwi i usiadł. Tom odcze­kał chwilę, aż jego szef zapnie pasy po czym ruszył. 
– To o któ­rej jutro? – zapy­tał nagle. 
– Ale co o któ­rej? – Siwon zasko­czony spoj­rzał na męż­czy­znę. 
– No o któ­rej koń­czysz?
– Tak jak zawsze. – Siwon nie widział sensu tego pyta­nia. 
– Koleś jutro Twój wie­czór kawa­ler­ski! Nie mów, że nic nie przy­go­to­wa­łeś…– cisza od strony roz­mówcy utwier­dziła go w fak­cie, że zwy­czaj­nie zapo­mniał o tym wyda­rze­niu- Ehhh, idiota. Dobrze, że masz mnie. Więc słu­chaj chłop­czyku, jutro odbie­ram Cię z pracy po szes­na­stej i odwoże do domu jasne?
– Jasne, jasne.
– Super, a o osiem­na­stej przy­jadę po Cie­bie i spę­dzisz noc swo­jego życia, oczy­wi­ście z umia­rem bo mi panna młoda łeb urwie. Przez dwie godziny masz się odszy­ko­wać jakby to miał być Twój ostatni dzień. Rozu­miesz?
– Prze­ra­żasz mnie. – Siwon spoj­rzał przed sie­bie, a Tom zaśmiał się.

***

     Alek­san­dra spoj­rzała na tele­fon, który dał jej Chri­sto­pher. Chwy­ciła go do ręki i spoj­rzała na wia­do­mość. Z jej tre­ści dowie­działa się, że Siwon dzi­siaj potrze­bo­wał jej pomocy. Kil­koro dzien­ni­ka­rzy ma poja­wić się na prze­mo­wie męż­czy­zny w cen­trum. Azjata pro­sił ją, aby poja­wiła się tam. Chciał, żeby repor­te­rzy zro­bili im kilka zdjęć. Zaraz po tej wia­do­mo­ści dostała kolejną.

Szwa­gier: 
Idź tam, nie martw się w końcu Alek­san­dra nie żyje.

    Widząc tą wia­do­mość poczuła jak cie­pło roz­nosi się po jej ciele. Czuła się obser­wo­wana, wie­działa że ten tele­fon nie jest zwy­kły. Chri­sto­pher zawsze wie­dział kiedy i co przy­cho­dzi do niej. Obser­wo­wał ją, nie dzi­wiła mu się jed­nak nie podo­bało jej się to. Usia­dła na skraju łóżka i szybko wystu­kała wia­do­mość do Siwona

Będę tam o 12.

***

    Kobieta wysia­dła z tak­sówki tuż przed cen­trum han­dlo­wym. W jed­nej z szyb spraw­dziła czy wygląda dobrze. Sza­dry ele­gancki płaszcz zakry­wał jej bor­dową sukienkę, a czarne raj­stopy i tego samego koloru kozaki na obca­sie doda­wały kropki nad „i”. Spoj­rzała na godzinę w tele­fonie i wdząc, że ma jesz­cze dzie­cieć minut zwol­niła krok. Idąc w stronę windy wpa­dła na przy­ja­ciela Siwona. Męż­czy­zna uśmiech­nął się lekko i wymi­nął ją. Kobieta spoj­rzała na chło­paka i jak znik­nął z jej pola widze­nia pode­szła do windy. Wci­snęła czer­wony przy­cisk, odcze­kała chwilę, a gdy drzwi roz­su­nęły się weszła do środka. Wybrała odpo­wied­nie pię­tro i kiedy drzwi się zasu­wały do środka nagle wesżły dwie kobiety. Bru­netka i blon­dynka były ele­gancko ubrane, a w dło­niach miały teczki. 
    Kobieta nie zwra­cała na nie zbyt­nio uwagi, była zajęta odpi­sy­wa­niem na wia­do­mo­ści Siwona. Męż­czy­zna był cie­kawy za ile Pene­lopa się pojawi. Jed­nak sły­sząc roz­mowę kobiet chcąc nie chcąc zwró­ciła na nie swoje spoj­rze­nie. 
– Sły­sza­łaś? Podobno narze­czona Siwona ma tu dzi­siaj być. – powie­działa bru­netka. 
– Irmo, wiem o tym. Nie oszu­kujmy się z tego co nam mówiono jest ona naprawdę paskudną kobietą. 
– Wiem, Mark mówił że ma ona bar­dzo hmmm wyjąt­kową twarz- zaśmiała się. 
– Siwon to dobra par­tia, tylko brak mu gustu. 
– Masz racje Amber, Ty była­byś dużo lep­szą osobą dla niej. 
    Alek­san­dra wywró­ciła oczami i gdy tylko winda się zatrzy­mała wypchała się przed nie. Sły­szała za sobą tylko nie miłe komen­ta­rze. Nie odwra­ca­jąc się pode­szła do zbio­ro­wi­ska ludzi. Tom pod­biegł do niej i zapro­wa­dził na drogą stronę roz­ło­żo­nej sceny, jej wzrok powę­dro­wał na wielką cho­inkę. Zza sceną wpa­dła na Siwona, męż­czy­zna uśmiech­nął się lekko w jej stronę. 
– Musimy wycho­dzić. – powie­dział, a Alek­san­dra zdję­ła płaszcz i podała go Tomowi. ’

    Kobieta nie­pew­nie weszła na scenę. Spo­gla­dała na podłogę, bała się że gdy tylko podnie­sie wzrok ktoś ją roz­po­zna. Wie­działa, że ona tak naprawdę nie żyje? Jed­nak strach pozo­stał. 
Nie myliła się. Nina sto­jąca nie­da­leko sceny spoj­rzała wiel­kimi oczami na kobietę obok jej szefa. Kilka razy zamy­kała oczy, albo szczy­pała się po dłoni. Nie miała poję­cia co tu się wypra­wia. 
– Chciał­bym życzyć wszyst­kim pra­cow­ni­kom jak i naszym gościom weso­łych świat. Ja sam wiem, że będą to naj­lep­sze święta gdyż wła­śnie jutro zostanę mężem nie­sa­mo­wi­tej kobiety. Pene­lopo. 
Siwon wycią­gnął dłoń do kobiety, a ta ją chwy­ciła. Nie wie­działa co ma zro­bić innego. Męż­czy­zna powie­dział jesz­cze kilka rze­czy po czym zeszli ze sceny. Czuła, że ma twarz czer­woną niczym pomi­dor. 
– Panie Choi! Mogę pro­sić o jedno zdję­cie dla maga­zynu „You’re Style”?
Siwon poki­wał głową, a chło­pak z apa­ra­tem zro­bił mu kilka zdjęć. 

***

    Siwon sie­dział wśród swo­ich przy­ja­ciół. Spo­glą­dał na nich z lek­kim uśmie­chem. Żaden z nich nie wie­dział o tym, że jego ślub to jedna wielka ustawka. Każdy sta­rał się, aby ten wie­czór był dla niego nie­za­po­mniany. Upił odro­binę whi­sky. Czu­jąc szturch­nię­cie w ramię spoj­rzał na osobę, która go zacze­pia. Nie był zachwy­cony widząc zna­jo­mego ze szkoły. Nie­chęt­nie wstał, aby się z nim przy­wi­tać. 
– No pro­szę, kogo ja tu widzę. – blon­dyn zaśmiał się – Sły­sza­łem, że roz­po­czy­nasz karierę, ale że balu­jesz w piąt­kowe wie­cziry to już nie. 
– Cie­bie rów­nież dobrze widzieć Armin. – Siwon usi­ło­wał być miłym. 
– To nie tak, że nam prze­szka­dzasz ale możesz już sobie iść. – jeden ze zna­jo­mych Choi’a posta­no­wił mu pomóc widząc jego nię­cheć co do blon­dyna. 
– Wła­śnie mamy wie­czór kawa­ler­ski. – dodał drugi. 
– Gra­tu­la­cje, więc który z Was się żeni?
– Ja. – Siwon miał nadzieje, że ta roz­mowa jak naj­szyb­ciej się zakoń­czy. 
– Ty? Zaw­sze sądzi­łem, że wolisz męż­czyzn. Przez całe liceum jak i stu­dia nie widzia­łem Cię z kobietą. Czyżby była nią ta dziew­czyna z gazety?
– Tak, Pene­lopa. 
– Jeśli nie czu­jesz się na siłach zawsze możesz wysłać ją do mnie na noc poślubną– zaśmiał się, a Siwon czu­jąc gniew ude­rzył go z pię­ści w twarz. 
Ocho­rona wypro­siła ich z baru, ale na szczę­ście w innym męż­czy­zna mógł się odstre­so­wać, nie­stety wypił za dużo alko­holu czego będzie żało­wał następ­nego poranka.




czwartek, 15 grudnia 2016

8

NOWE ŻYCIE


Tobias spo­glądał na zako­py­waną trumnę. Nie powstrzy­my­wał łez, które od kilku dni namięt­nie za nim podą­rzały. Chło­pak podniósł lekko głowę i widząc nie­da­leko swo­ich rodzi­ców, jesz­czebar­dziej pogrą­żył się w zamy­śle­niu. Nie docie­rało do niego co stało się tak nie­dawno. Jesz­cze kilka dni wcze­śniej widział sio­strę, która śmiała się i była przy nim. Teraz wszystko miało się zmie­nić. Czu­jąc dłoń na ramie­niu spoj­rzał na osobę do, któ­rej nale­żała. Był to jego wuj.
– Odwiozę Was do domu. – spoj­rzał na niego nie­pew­nie.
– Dobrze, idź z moimi rodzi­cami do auta, a ja zaraz dojdę.
Męż­czy­zna poki­wał głową i odszedł. Zbio­ro­wi­sko ludzi nale­żą­cych do ich rodziny, lub przy­ja­ciele jego sio­stry zaczy­nali się roz­cho­dzić. Tobias spoj­rzał na ramkę ze zdję­ciem, które cały czas trzy­mał. Zro­bił je jesz­cze w te waka­cje. Uwa­żał, że to naj­ład­niej­sze zdję­cie jego sio­stry jakie posia­dał. Poło­żył je wśród zni­czy i sztucz­nych kwia­tów.
Z żalem serca musiał odejść od niej.


***

 Alek­san­dra spo­glądała pustym wzro­kiem na tele­wi­zor w domu Pene­lopy. Nie miała na nic ochoty. Od wczo­raj­szego wyj­ścia ze szpi­tala cią­gle sie­dzi w tym samym miej­scu. Chris nie wie­dział zbyt­nio jak roz­ma­wiać z kobietą. Jedyną metodą, aby go słu­chała były groźby. Męż­czy­zna chciał otwo­rzyć usta kiedy poczuł wibra­cję tele­fonu. Spoj­rzał na wyświe­tlacz, przełknął ślinę i ode­brał.
– Siwon? Czy coś się stało?
– Nie, ale od Tatiany wiem że prze­sia­du­jesz u Pene­lopy. Podobno wyszła już ze szpi­tala.
– Tak to prawda, nie mia­łem sumie­nia zosta­wiać ją samą. Sam rozu­miesz. – kobieta spoj­rzała na niego z gry­ma­sem.
– Nie­długo mam prze­rwę, może wpad­nie­cie? Wiem, że zawsze popra­wiały jej chu­mor zakupy.
– Nie sądzę, aby był to dobry pomysł. – gwał­tow­nie wstał z miej­sca zwa­la­jąc ze stołu szklankę.
– Dla­czego? – Siwon nie ukry­wał swo­jego zdzi­wie­nia. Chri­sto­pher spoj­rzał na Alek­san­drę, nie wie­dząc zbyt­nio co robić. Chciał aby doszło do spo­tka­nia, ale nie teraz kiedy ona jest nie przy­go­to­wana. Dodat­kowo Siwon pra­cuje w tym samym miej­scu co ona pra­co­wała, gdyby ktoś ją roz­po­znał?
Alek­san­dra wyczuła, że Chri­sto­pher boi się jej spo­tka­nia z Siwo­nem. Jed­nak ona czuła, że powinna tam pójść, zaba­wić się w jego grę. Wie­działa co powinna zro­bić, znisz­czyć go jego bro­nią. Wstała z miej­sca i spoj­rzała na niego. Męż­czy­zna zakrył ręką tele­fon, aby jego roz­mówca niczego nie sły­szał.
– Prze­cież Alek­san­dra nie żyje, więc czego się boisz? – męż­czy­zna lekko się uśmiech­nął i przy­sta­wia­jąc tele­fon do ucha odparł.
– Nie­stety ja nie mogę być na tym spo­tka­niu, ale za chwilę przy­wiozę Pene­lopę.
– Świet­nie, popro­szę Toma, aby przy­pro­wa­dził ją do mojego biura.
Night roz­łą­czył się i spoj­rzał na miej­sce, w któ­rym nie­dawno stała Alek­san­dra. Zasko­czony wyszedł z salonu i rozej­rzał się. Kilka sekund póź­niej usły­szał jak scho­dzi po scho­dach. Męż­czy­zna wes­tchnął, kobieta to kobieta nawet na zakupy musi się wystroić. Alek­san­dra wymi­nęła go i zakła­da­jac kozaki oraz bio­rąc płaszcz do dłoni ruszyła w stronę drzwi. Męż­czy­zna zro­bił to samo. Nie minęło nawet pięć minut, a ta dwójka jechała po tłocz­nych uli­cach Lon­dynu. Alek­san­dra miała plan, który ma szansę się udać. Chris zaje­chał pod wej­ście do gale­rii gdzie stał przy­ja­ciel Siwona. Dziew­czyna opieła pas i kiedy miała już wyjść, usły­szała tylko.
– Pamię­taj, że cią­gle Cię obser­wuje.
Nie odpo­wia­da­jąc mu wyszła. Tom widząc narze­czoną przy­ja­ciela pod­szedł do niej. Widział ją kilka razy jed­nak teraz wyda­wała się inna. Odgo­nił od sie­bie te myśli i z lek­kim uśmiec­gem przy­wi­tał się. Kobieta odwza­jem­niła uśmiech, aby dodać męż­czyź­nie odwagi. Wcho­dząc do zatło­czo­nej gale­rii, od razu udali się do windy. Alek­san­dra cały czas roz­ma­wiała z męż­czy­zną. Nigdy nie lubiła ciszy, a tym bar­dziej wśród nowo pozna­nych ludzi. Tom był miło zasko­czony dzi­siej­szą postawą bru­netki.
Jed­nak to wła­śnie był plan Alek­san­dry. Scho­wa­nie praw­dzi­wych emo­cji za maską. Jeśli chce to cią­gnąc, nawet dla rodzinny powinna to robić. Cho­ciaż było to cho­ler­nie trudne.
Kiedy drzwi windy otwo­rzyły się ruszyli do drzwi z napi­sem „DYREKTOR”. Tom poże­gnał się z narze­czoną Siwona i ruszył w prze­ciw­nym kie­runku. Alex wes­tchnęła cicho i zapu­kała. Sły­sząc odpo­wiedź zza drzwi otwo­rzyła je. Było to ciemne pomiesz­cze­nie, dość spore. W biu­rze Siwona znaj­do­wało się biurko przy, któ­rym pra­co­wał oraz czarna skó­rzana sofa przy oknie. Nie­wielki szklany sto­lik obok sofy wyda­wał się jedyna rze­czą z „gór­nej półki”.
-Witaj Pene­lopo. – spoj­rzała na męż­czy­znę za biur­kiem. Był to może z trzy lata star­szy azjata o czar­nych jak kruk wło­sach. Siwon wstał z krze­sła i dopiero teraz zauwa­żyła, że nie należy on do ste­reo­ty­po­wego azjaty. Miał na pewno powy­żej metra osiem­dzie­siąt.
– Witaj. – odparła po dłuż­szej chwili.
– Usiądź zaraz moja sekre­tarka przy­nie­sie Ci coś do picia, na co masz chęć?
– Tylko wodę. – odparła zdej­mu­jąc płaszcz.
Usia­dła na kana­pie, a po chwili to samo uczy­nił Siwon. To spo­tka­nie było strasz­nie nie­zręczne. Rzadno z nich nie wie­działo jak roz­po­cząć roz­mowę. Kiedy sekre­tarka weszła i poło­żyła przed nimi fili­żankę z kawą oraz wodę, Alek­san­dra spoj­rzała na męż­czy­znę. Odcze­kała, aż kobieta znik­nie za drzwiami po czym roz­po­częła swoją wypo­wiedź.
– Prze­pra­szam.
– Za co? – odparł zasko­czony patrząc na nią.
– Będąc w szpi­talu mia­łam czas do roz­my­śleń. Nie pamię­tam niczego sprzed wypadku, jedy­nie kilka ulot­nych chwil spę­dzo­nych z rodzi­cami. Pod­czas pobytu tam nie odwie­dził mnie nikt z przy­ja­ciół, a nawet Ty. Wiem, że wie­dzieli o wypadku. Dopiero wtedy doszło do mnie jakim musia­łam być potwo­rem. Wiem co możesz sobie pomy­śleć, jed­nak nie mówie tego po to abyś mi współ­czuł, chcę po pro­stu aby mię­dzy nami nie było nie­po­ro­zu­mień. Mamy wziać ślub. Ta paro­dia ma trwać rok, liczę tylko na to aby­śmy żyli w zgo­dzie. – Siwon zasko­czony sło­wami Pene­lopy uśmiech­nął się lekko.
– To prawda nie byłaś łatwa do życia, jed­nak nie mam Ci nic za złe. Rów­nież chciał­bym, aby ten rok był bez kłótni. Musimy poka­zać ludzią, że jeste­śmy szczę­śliwi, a tylko żyjąc w zgo­dzie nam to wyj­dzie.
– Tak wiem, kam­pa­nia mojego ojca i to cen­trum pod­upad­nie jeśli co chwile będziemy sie kłó­cić.
– Zga­dzam się.
Alek­san­dra była zado­wo­lona, że udało jej się podra­to­wać osobę Pene­lopy w oczach Siwona. Bała się jed­nak, że męż­czy­zna jej nie uwie­rzy. Jed­nak wszystko poszło dobrze, a ich roz­mowy trwały aż do osiem­na­stej. Kobieta opu­ściła biuro męż­czy­zny co chwilę spo­glądajac czy nie ma gdzieś zna­jo­mej twa­rzy. Przed cen­trum stała zamó­wiona przez Siwona tak­sówka. Kobieta wsia­dła do niej, a po chwili zapieła pas.
– Gdzie panią zawieść?
– Jest jedno miej­sce. – Alek­san­dra lekko się uśmiech­nęła.

***

Stała z bukie­tem róż w dłoni. Westch­nęła lekko spo­glądając na tabliczkę z jej imie­niem i nazwi­skiem. Kuc­nęła i deli­kat­nie aby nie znisz­czyć niczego poło­żyła bukiet. W świe­tle lampy spo­strze­gła zdję­cie. Wzięła je do ręki, a po jej policz­kach pole­ciała łza. Tęsk­niała za sta­rym życiem.
– Nie martw się Pene­lopo, pomsz­czę Cie­bie i spra­wię, że ten dupek dosta­nie to na co zasłu­żył.

Wol­nym kro­kiem ruszyła w stronę par­kingu gdzie cze­kała tak­sówka, nie wie­dziąc, że ktoś na nią spo­gląda.