wtorek, 2 stycznia 2018

12

   Nie znam go


     Alexandra otworzyła swoje oczy, oddychając niespokojnie. Kolejny koszmar męczył ją tej nocy. Pomału stawało się to rutyną. Zawsze przed oczami twarz Chrisa, chcącego ją zabić. Usiadła na łóżku i rozejrzała się. Musiała obudzić Siwona, bo ten jej się przyglądał. Chciała już go przeprosić kiedy ten pociągnął ją za rękę i przytulił. Zrobiła wielkie oczy, ale słysząc otwierane drzwi wszystko zrozumiała. Udając że śpi, wsłuchiwała się w dźwięk odbijających się obcasów. Kiedy dźwięk był coraz głośniejszy ścisnęła pościel.
–Proszę pana, już siódma.
    Siwon otworzył powoli oczy i wypuścił kobietę z objęć. Usiadł na skraju łóżka i przeciągnął się. Podziękował służącej, a kiedy ta wyszła spojrzał na brunetkę, która szybko usiadła. Azjata przyjrzał się jej po czym wstał z łóżka i udał się w stronę łazienki. Alexandra spojrzała na miejsce, na którym sekundę temu siedział Siwon. Westchnęła cicho i zeszła z łóżka. Nie wiedząc co robić zanim mężczyzna wyjdzie , postanowiła ogarnąć ich miejsce spania. Kiedy skończyła poszła do garderoby. Nie miała dzisiaj planów, dlatego wybrała zwykłe spodnie i szary sweter. Wychodząc z pomieszczenia z ubraniami w dłoni wpadła na Azjatę. Miał na sobie tylko biały ręcznik przewiązany na biodrach. Czując się niekomfortowo wyminęła go i udała się do łazienki.
    Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem, po czym zaśmiał się cicho. Miał dzisiaj jedno spotkanie, po czym wolne popołudnie. Postanowił zabrać Penelopę na zabawę zorganizowaną przez dwóch ważnych inwestorów. Nie mówił jej o tym, bo w sumie nie widział potrzeby. Ubrany już wyszedł z garderoby zapinając zegarek. Zauważył Penelopę siedzącą na kanapie.
–Dzisiaj około dziewiętnastej mamy bal, u prezesa Smitha.
–Po wypadku nie odzyskałam swojego portfela.–odparła nawet nie spoglądając na niego.
–To nie problem.
   Po tych słowach podszedł do niej i podał jej swoją kartę kredytową. Kobieta dłuższą chwilę mu się przyglądała.Mężczyzna westchnął i biorąc jej rękę wsadził do niej kartę. Puścił ją i idąc w stronę drzwi zabrał teczkę i płaszcz. Alexandra spojrzała na zamknięte drzwi i wstała z kanapy. Spotkanie z inwestorem mogło być klapą, skoro ona nie wie praktycznie nic o firmie, a tym bardziej o samym Siwonie. Chodziła po pokoju obracając obrączkę na palcu. Jej marsz przerwało pukanie do drzwi. Stanęła na środku pokoju spoglądając na nie.
– Proszę.
    Po jej słowach do pomieszczenia weszła drobna brunetka. Miała na sobie tak dobrze znany strój służby czyli czarną spódnicę i białą koszulę. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej.
– Pan Siwon prosił, abym towarzyszyła pani podczas zakupów.
   Alex pokiwała głową i podeszła do wieszaka. Ściągnęła z niego szary płaszcz i tego samego koloru szal. Z szafy wyjęła kozaki na niskim obcasie. Spojrzała na brunetkę mówiąc, że jest gotowa. Kobiety opuściły ich pokój i zeszły z piętra. Alex schodząc po schodach u ich podnóża ujrzała Chrisa i jego żonę Tatianę. Zatrzymała się na jednym ze stopni, a małżeństwo spojrzało na nią. Tatiana miała nadal ten sam wyraz twarzy. Nie musiała mówić tego głośno, żeby pokazać jaką pogardą darzy dziewczynę.
–Penelopo, dobrze się składa, że cię widzę!– Chris z kieszeni wyjął kilka dokumentów.– Zapomniałem ci je oddać.
   Wyciągnął rękę w jej stronę. Pokonała ona te ostatnie stopnie i niepewnie chwyciła je. Mężczyzna badawczo się jej przyjrzał.
– Dokądś się wybierasz?– Zapytała Tatiana.
– Tak, muszę kupić sukienkę na dzisiejszy wieczór.
– Podwieziemy cię.– Chris poprawił swój płaszcz.
– Skarbie lotnisko jest w drugą stronę, nie możemy marnować czasu.
    Lotnisko? Czyżby Chris się gdzieś wybierał? Alexandra uśmiechnęła si lekko mówiąc, że to nie będzie konieczne. Wraz z służącą, która w tym czasie przygotowała się do wyjścia opuściła dom. Kiedy drzwi zamknęły się za nią spojrzała na dokumenty, które dał jej Chris. Wśród ich był dowód osobisty, prawo jazdy oraz paszport. Wrzuciła wszystko do swojej torebki i zerknęła na czarny samochód. Z pojazdu wyszedł starszy mężczyzna.
– To gdzie wyruszamy?– zapytał z uśmiechem.
– Niech pan odpocznie, sama poprowadzę.
   Powiedziała wymijając mężczyznę. Usiadła na miejscu kierowcy, a jej towarzyszka zajęła miejsce obok. Odpaliła samochód zostawiając za sobą zdziwionego mężczyznę. Prawdę mówiąc miała prawdo jazdy, ale bardzo rzadko udawało jej się wybłagać samochód od ojca. Zazwyczaj wszędzie musiała dostawać się poprzez komunikację miejską czy też na pieszo. Spojrzała tylko w lusterko po czym ruszyła zostawiając za sobą jedynie obłogi kurzu. Mijając samochody czuła wolność, którą właściwie jej odebrano. Mogłaby teraz uciec z tego miasta i zostawić dotychczasowe życie, tylko po co? Chris pewnie znalazłby ją i zniszczył. O jej rodzinie już nie wspominając. Całą drogę do miasta przemilczała, skupiła się na rozmyśleniach oraz drodze. Dopiero widząc butiki zaparkowała niedaleko nich. Wysiadła z auta i wraz ze swoją towarzyszką weszła do ekskluzywnego sklepu. Rozejrzała się i wstrzymała oddech. Cały sklep był wyposażony w najnowsze suknie od najsławniejszych projektantów. Od skromnych do świecących jak milion dolarów. Zdjęła kapelusz z głowy i usłyszała głos obok siebie.
–Witam, w czym mogę pomóc?
    Alex spojrzała na kobietę dobijającą do czterdziestki, miała surowy wyraz twarzy. Ubrana była iście elegancko, nie przypominała jej ekspedientki z jakimi wcześniej miała do czynienia. Dziewczyna tylko odpowiedziała, że nie potrzebuje pomocy. Przeszła się przez sklep oglądając suknie jednak nigdzie nie widziała niczego dla siebie. Po godzinie zrezygnowała i pojechała do centrum.
    Od czasu pogrzebu właściwie samej siebie oraz przejęcia roli Penelopy była tutaj kilka razy. Teraz nie czuła już takiej presji jednak nadal bała się zdemaskowania. Z kapeluszem na głowie i okularach szła przez centrum. Ludzie spoglądali w jej stronę.
– Proszę pani, może ja to wezmę?–odezwała się dziewczyna wskazując na jej kamuflaż. Alex zaśmiała się sztucznie i podała jej kapelusz wraz z okularami. Spuściła głowę i szła dalej. Nagle jednak poczuła dłoń na ramieniu i odwracając się gwałtownie ujrzała Siwona. Odetchnęła spokojnie, a mężczyzna pokiwał głową.
–Krążysz już piąty raz tutaj. Chodź pomogę znaleźć ci coś odpowiedniego bo się nie wyrobimy.
    Mężczyzna złapał ją za dłoń i praktycznie siłą wszedł do jej dawnego miejsca pracy. Nina, jej była dobra przyjaciółka spojrzała na swojego pracodawce i jego żonę. Tobias miał rację Alex i Penelopa są do siebie łudząco podobne. Dziewczyna uśmiechnęła się, a mężczyzna minął ją podchodząc do wieszaków. Brunetka przyglądała się małżeństwu, które w skupieniu oglądali kreacje. Po chwili postanowiła napisać wiadomość do Tobiasa o wizycie Penelopy.
    Siwon wbrew pozorom znał się bardzo dobrze na nowych trendach. Podawał co chwilę suknie swojej żonie. Kiedy przejrzał wszystko nakazał jej się w to przebierać. Oczywiście nie mógł sobie oszczędzić kilku złośliwych komentarzy.
–Ta sukienka jest piękna tylko ty nie masz do niej odpowiednich... walorów.– powiedział przejeżdżając dłonią po klatce piersiowej.
–Ty również w niektórych miejscach nie masz odpowiednich walorów.– odpowiedziała mu robiąc podobny gest tylko zjeżdżając dłonią niżej.
     Wybór padł na złotą sukienkę do ziemi. Miała ona dekolt w stylu hiszpanki, oraz prosty dół. Dziewczyna sama dobrała dodatki i dziękując mężowi już miała odejść kiedy ten złapał ją na dłoń. Spojrzała ona na niego tak samo jak ciekawe ekspedientki.
–Chyba powinienem dostać nagrodę za pomoc.
    Mówiąc to wystawił policzek w jej stronę i lekko się zniżył. Przymknął oczy, a Alex z chwilową niepewnością po chwili złożyła na jego policzku szybkiego buziaka po czym opuściła sklep. Siwon zaśmiał się widząc to. Ale zaraz po tym skarcił się. On nie może się tak zachowywać, co nim w ogóle kierowała robiąc to. Czyżby ta płaszczka zaczynała mu się podobać? Odtrącając te myśli wrócił do swojego biura.
    Tobias zaraz po dostaniu wiadomości udał się do swojej przyjaciółki. Biegnąc wpadł na osobę wychodzącą z centrum . Była to kobieta, która pod wpływem ich zderzenia upadła. Chłopak spojrzał na nią i podał swoją dłoń. Dziewczyna chwyciła ją i wstała. Tobias chciał ją przeprosić kiedy to ich spojrzenie się zbiegło. Poczuł nagłą złość i bezradność. Alex spoglądała w osłupieniu na swojego brata, co on tu robił? O tej godzinie powinien być w szkole. Sądziła, że przez dzielącą odległość nie będzie miała szans na tak bliskie spotkanie.
–Alex?! Co ty tutaj  wyprawiasz?– wykrzyczał patrząc na nią.
    Siwona coś zmusiło na spojrzenie w monitoring praktycznie nic nie działo się. No prawie przed wejściem do centrum widocznie trwała awantura, w która związana była jego żona jak i obcy mężczyzna. Azjata widząc jak obcy osobnik krzyczy i szarpie kobietę szybko wstał ze swojego fotela i ruszył w stronę zdarzenia.
     Będąca na miejscu służąca starała się pomóc, jednak było to daremne, Tobias czuł gniew i pociągnął tak jak myślał swoją siostrę w stronę chodnika. To musiała być ona, miała te same oczy jak.
–Zostaw mnie, nie jestem żadną Alex!– krzyknęła chcąc wyrwać się z jego silnego uścisku.
–Nie kłam! Jesteś moją siostrą i natychmiast masz wrócić do domu! Ty wiesz jak rodzice to przeżywają?
–Puść mnie!
    Po tych słowach wyrwała mu się i zrobiła kilka kroków do tyłu. Tobias spoglądał na nią ze smutkiem. W oddali zaś zauważył mężczyznę w garniturze, który ze złością wypisaną na twarzy kroczył w ich kierunku. Mężczyzna przystanął obok kobiety, która od razu stanęła za nim.
–Znasz go?–zapytał spoglądając w jego oczy.
–Nie znam, pierwszy raz widzę go na oczy.
    Pękło w nim. Jak ona mogła się go wyprzeć? Własna siostra. Zrobił krok w ich stronę, a Siwon z całej siły walnął go pięścią w twarz sprawiając, że ten zatoczył się i upadł. Chłopak dotknął swojej twarzy i poczuł strumień krwi wylewającej się z nosa. Spojrzał po raz kolejny w stronę swojej siostry, która teraz odchodziła z jego pola widzenia.

sobota, 1 kwietnia 2017

11

NOWY DOM

Siwon cze­ka­jący na swoją żonę, zaczął się nie­cier­pli­wić. Ziry­to­wany ruszył w stronę scho­dów. Prze­mie­rza­jąc ostat­nie stop­nie wpadł na Pene­lopę, która z torebką w dłoni wyszła z pokoju. Prze­pro­siła go za tak dłu­gie cze­ka­nie na nią. Meż­czy­zna tylko prze­pu­ścił ją i oboje zeszli. Dziew­czyna nie miała zbyt weso­łej miny, wyglą­dała jakby dowie­działa się cze­goś złego. Siwon spoj­rzał jak ubiera płaszcz po czym wycho­dzi z domu. Posta­no­wił nie przej­mo­wać się tym tylko uczy­nić to samo. Zaklu­czył dworne drzwi po czym udał się w stronę swo­jego samo­chodu. Dziew­czyna sie­działa już w nim. Spraw­dził czy aby na pewno zamknął bagaż­nik po czym ruszył w stronę swo­jego domu. 
Cisza mię­dzy nimi była nie do znie­sie­nia. Aby ją prze­rwać posta­no­wił włą­czyć swoją ulu­bioną płytę. 
– Help me if you can, I’m feeling down. – zanu­cił skrę­ca­jąc. 
– And I do appre­ciate you being ’round. – spoj­rzał na dziew­czynę, która rów­nież widocz­nie znała jego pio­senkę -I never needed any­body’s help in any way
Męż­czy­zna uśmiech­nął się i resztę drogi nucili razem tak znaną im pio­senkę The Beatles. Na pod­je­ździe cze­kało dwóch kamer­dy­ne­rów oraz dwie poko­jówki. Rudo­włosa spoj­rzała na kobietę i przełknęła ślinę. Bru­netka wysia­dła z samo­chodu i pode­szła do Siwona. Nie cze­ka­jąc na to co mają im do powie­dze­nia męz­czy­zna pocią­gnął ją do środka domu/. Dziew­czyna rozej­rzała się. BYło naprawdę pięk­nie. Na ścia­nach wisiały por­trety rodzinne. Podłoga wyło­żona dro­gim mar­mu­rem. Szli w stronę krę­co­nych scho­dów. Chło­pak nie odzy­wał się ani sło­wem, ale widziała że nie miał ochoty na nikogo wpaść. Jej to byłoby to też na rękę. Będąc już na pię­trze ruszyli w prawą stronę. Gdzie nie­gdzie stały małe złote sto­liki a na nich wazony z kwia­tami. Tak samo jak w przy­padku par­teru na ścia­nach wisiały obrazy. Z jed­nego pokoju wyszła poko­jówka. Ukło­niła się widząc Siwona. Ale­xan­dra przyj­rzała się jej. Męż­czy­zna zatrzy­mał się na końcu kory­ta­rza. Spoj­rzał na wiel­kie brą­zowe drzwi. Z kie­szeni płasz­cza wyjął klucz. Nie minęła nawet minuta, a milio­ner otwo­rzył drzwi i prze­pu­ścił ją. Ale­xan­dra weszła do środka roz­glą­da­jąc się. Pokój wyglą­dał jak mały apar­ta­mę­to­wiec. Przy wiel­kim oknie stało łóżko. Było ono odzie­lone od reszty pomiesz­cze­nia prze­świ­tu­ją­cym bal­da­chi­mem zamon­to­wa­nym w sufi­cie. Po pra­wej stro­nie stało dębowe biurko i ide­al­nie uło­żo­nymi książ­kami. Obok tego biurka były drzwi bal­ko­nowe. Nato­miast na samym środku pokoju stała czarna skó­rzana kanapa, a na ścia­nie wisiał tele­wi­zor. Przy bibli­teczne wbu­do­wa­nej w ściane były schody, a u ic szczytu drzwi. 
– Tam jest gar­de­roba, służba wnie­sie tam Twoje rze­czy. Nie chce żeby walały się one tutaj. Cenię sobie porzą­dek. Rozu­miesz? – zapy­tał, a ona tylko kiw­nęła głową. – Oboje wiemy, że to fał­szywe mał­żeń­stwo więc, na razie będziesz spać na tej kana­pie. Póź­niej kupie Ci jakieś łóżko. Łazienka jest tam. – wska­zał na drzwi a następ­nie na kolejne drzwi przy scho­dach. – Tam nie wchodź to moje biuro. 
– Rozu­miem. – powie­działa wie­sza­jąc płaszcz na wie­szaku. 
– Moi rodzice wyje­chali na week­end, więc w domu jeste­śmy tylko my i moja sio­stra z mężem. 
Nie uśmie­chalo jej się życie pod jed­nym dachem z osobą, która wko­pała ją w to bagno. Jed­nak teraz musiała poka­zać, że jest silna i prze­zwy­cię­żyć to.

***
Tobias wszystko prze­my­ślał. W jego gło­wie two­rzyły się niemoż­liwe sce­na­riu­sze. To musiała być jego sio­stra. Prze­cież umiałby ją roz­po­znać. Rozmy­ślał nad tym idąc w stronę domu Niny, musiał ją prze­pro­sić. Widząc znany budy­nek przy­spe­szył i otwo­rzył sobie drzwi. Wbiegł na trze­cie pię­tro. Lekko zma­chany pod­szedł do drzwi. Zapu­kał dwa razy. Zro­bił krok do tyłu i sły­sząc odklu­cza­nie drzwi wypu­ścił powie­trze. Nina wychy­liła głowę zza drzwi. 
– Tobias? Boże tak się cie­szę, że Cię widzę. Wejdź– powie­działa wpusz­cza­jąc go. 
– Nino prze­pra­szam za to jak Cię potrak­to­wa­łem. – powie­dział idąc w stronę salonu. – Jed­nak ja czuję, że to była moja siso­tra. 
– Tobias, byłeś na pogrze­bie…
– Tak wiem, ale to nie moż­liwe, żeby były tak podobne. 
Chło­pak spoj­rzał na nią, ale widząc brak zro­zu­mie­nia w swo­jej przy­ja­ciółce wes­tchnął. Po tej krót­kiej wymia­nie słów, poże­gnał się z Niną. Zimne popo­łu­dnie dawało mu o sobie znać. Cała droga do domu zajęła mu może z dzie­sięć minut. Widząc znaną mu restau­ra­cję przy­spie­szył. Otwo­rzył szybko drzwi, po czym spoj­rzał w stronę swo­jej mamy. Sie­działa ona spo­glą­da­jąc w prze­strzeń z zamy­ślo­nym wzro­kiem. Chło­pak obró­cił tabliczkę, dając znać, że lokal jest zamknięty. Zaklu­czył drzwi i pod­szedł do kobiety. Spoj­rzała na niego i lekko się uśmiech­nęła. 
– Choć mamo na górę. – pomógł jej wstać po czym gaząc świa­tła ruszyli scho­dami w stronę swo­jego miesz­ka­nia

***
Ale­xan­dra spo­glą­dała jak dwie kobiety wie­szają jej ubra­nia. Nie czuła się zbyt kom­for­towo w tym domu, jed­nak sta­rała się zado­mo­wić. Poko­jówki ukło­niły się i opu­ściły pokój. Dziew­czyna zer­k­nęła na ide­al­nie uło­żone buty. Jej ciszę prze­rwało trza­śnię­cie drzwiami. Bru­netka popra­wiła swe­te­rek i wyszła z gar­de­roby. Na kana­pie sie­dział Siwon, miał nie­zbyt cie­kawą minę. Kobieta zbli­żyła się, męż­czy­zna spoj­rzał na nią i podał jej gazetę. Nie­pew­nie chwy­ciła ją i prze­czy­tała arty­kuł: " WIELKI PRZEKRĘT?”, serce zabiło jej moc­niej, czyżby ktoś odkrył że nie jest Pene­lopą?
– Czy­taj na głos. – Siwon rzu­cił swoją mary­narką. 
– " Wczo­raj doszło do ślubu, o któ­rym było gło­śno od kilku mie­sięcy. Jed­nak tajem­ni­czy infor­ma­tor zdra­dził, że ten szczę­śliwy dzień był w 100% oszu­stwem. O co cho­dzi? Już tłu­ma­czymy! Rodzice mło­dej pary zor­ga­ni­zo­wali całe wyda­rze­nie, aby pre­mier wygrał wybory a cen­trum han­dlowe miało więk­sze zyski! Jaka jest prawda? Tego nie wiemy, ale na pewno Was poin­for­mu­jemy”. I co teraz? – zapy­tała sia­da­jąc obok niego. 
– Ktoś z naszego oto­cze­nia chce nas znisz­czyć. – powie­dział patrząc na nią. – Moż­liwe nawet, ze to osoba pra­cu­jąca tutaj. 
– Musimy zaprze­czyć tym plot­kom. – odparła rzu­ca­jąc gazetę na sto­lik. 
– Musimy zacho­wy­wać się jak mał­żeń­stwo, i w domu jak i po za nim. – dziew­czyna ze zro­zu­mie­niem poki­wała głową. – Rano poko­jówka ma nas obu­dzić, nie możemy spać osobno. – widząc jej minę szybko dodał – Mam duże łóżko nie martw się. 
– Dobrze. 
– Nie wiem jak Ty, ale ja padam na nogi. Chcesz pierw­sza sko­rzy­stać z łazienki? – zer­k­nął na zamy­śloną kobietę. 
– Słu­cham? Aaa, tak tak. – powie­działa wsta­jąc. 
Szyb­kim kro­kiem z gar­de­roby wzięła pierw­sze lep­sze ubra­nia do spa­nia. Szyb­kim kro­kiem weszła do łazienki. Zaklu­cza­jąc za sobą drzwi, pozby­wała się ubrań. Weszła pod prysz­nic i puściła let­nią wodę. Strach, który opa­no­wał jej ciało kilka minut temu już znik­nął. Oddy­chała szybko, a ręką prze­je­chała po twa­rzy. Jej prysz­nic nie trwał długo. Wycho­dząc z pomiesz­cze­nia wpa­dła na Siwona. Męż­czy­zna nic sobie z tego nie robiąc wszedł do srodka. Sły­sząc prze­krę­ce­nie zamka w drzwiach pod­bie­gła do swo­jej torebki. Wycią­gnęła z niej pamięt­nik. Trzy­ma­jac go kur­czowo w dło­niach ruszyła w stronę łóżka. Odsu­wa­jąc biały mate­riał, obej­rzała się za sie­bie. Usia­dła i wsa­dziła notes pod poduszkę, a po paru minu­tach leżała spo­glą­da­jąc w sufit.



sobota, 18 lutego 2017

10

I ŻE AŻ ŚMIERĆ NAS NIE ROZDZIELI

 Alek­san­dra spo­glą­dała na kobiety, które w cha­osie prze­miesz­czały się z jed­nego pomiesz­cze­nia do dru­giego. Dziew­czyna spoj­rzała w swoje odbi­cie. Deli­katny makjaż, który przy­go­to­wała jedna z naj­lep­szych kosme­ty­czek ide­al­nie pod­kre­ślał jej dziew­częcą urodę. Nato­miast spięte włosy odkry­wały zgrabne ramiona. Wybi­jała godzina czter­na­sta, za dwie godziny roz­pocz­nie się ślub Siwona i Pene­lopy. Anna, matka Pene­lopy co chwilę robiła zdję­cia dziew­czy­nie sie­dzą­cej na sto­liku, nato­miast maco­cha Siwona sie­działa na kana­pie popi­ja­jąc szam­pana. Alek­san­dra poznała ją godzinę temu i już wie­działa, że ich wspólne życie nie będzie usłane różami. Sły­sząc puka­nie do drzwi kątem oka spoj­rzała na wysoką blon­dynkę, która przez nie prze­szła.
– Wybacz­cie spóź­nie­nie, musia­łam coś zała­twić z Chri­sto­pherem. – uśmiech­nęła sie i jak na zawo­ła­nie sta­nął za nią naj­więk­szy kosz­mar Alek­san­dry. Dziew­czyna przełknęła ślinę i powró­ciła wzro­kiem do lustra. – Pene­lopo wyglą­dasz pięk­nie, tylko gdzie suk­nia?
– Jesz­cze czas na nią. – odparła Anna popra­wia­jąc nie­sformy kosmyk wło­sów przy­szłej pan­nie mło­dej.
– Z pew­no­ścią nie pamię­tasz kim jestem, spo­tka­ły­śmy się raz w dniu wypadku. Jestem Tatiana Night. – Alek­san­dra widząc w lustrze wycią­gnięta ręke żony Chrisa odwró­ciła się i deli­kat­nie ją chwy­ciła.
– Siwon przy­je­chał z Wami? – zapy­tała Julia.
Zanim Tatiana zdą­rzyła odpo­wie­dzieć ode­zwał się tele­fon bru­netki. Dziew­czyna szybko chwy­ciła za przedmiot lezacy przed nią i widząc na ekra­nie nazwę „Numer nie­znany”, prze­pra­sza­jąc zgro­ma­dzo­nych wyszła z pomiesz­cze­nia. Oparła się o ścianę i wci­ska­jąc zie­loną słu­chawkę przy­ło­żyła tele­fon do ucha.
– Słu­cham?
Jed­nak po dru­giej stro­nie nikt się nie ode­zwał. Sły­szała tylko oddech jej roz­mówcy. Chwilę cze­kała, aż ktoś się ode­zwie jed­nak jedyne co usły­szała to dźwięk oznaj­mia­jący o zakoń­cze­niu roz­mowy.

***

Azjata i jego przy­ja­ciele wol­nym kro­kiem ruszyli w stronę wej­ścia. W tym momen­cie Siwon był szczę­śliwy, że naka­zał aby jego gar­ni­tur oraz jego świad­ków przy­wie­ziono tutaj. Będąc już pod swoim poko­jem usły­szał za ple­cami głos swo­jego ojca.
– Jak Ty wyglą­dasz…– wes­tchnął– Idź pod prycz­nic nie zostało dużo czasu.
Star­szy męż­czy­zna przyj­rzał im się ostatni raz po czym na pię­cię odszedł od nich. Choi od razu wcho­dząc do pokoju udał się do łazienki. Musiał się odświe­żyć po ostat­niej nocy. Impreza do czwar­tej rano jed­nak mu nie posłu­żyła. Był jed­nakzadowolony, że cho­ciaż wstał na czas.

***
– Pene­lopo wiem, że ten ślub to zwy­kły świ­stek – Anna spoj­rzała na swoją jak myślała córkę – Jed­nak wyglą­dasz pięk­nie, i chcę to uwiecz­nić.
Kobieta wska­zała na apa­rat. Dziew­czyna uśmiech­nęła się lekko, przez co kobieta zakla­skała i zro­biła jej kilka zdjęć. Ojciec Pene­lopy rów­nież wychwa­lał jej wygląd, dopiero teraz odczó­wał wyrzuty sumie­nia zwią­zane z jego czy­nami. Nigdy nie chciał wyko­rzy­sty­wać rodziny do swo­ich celów. Kiedy już miał o tym powie­dzieć do pomiesz­cze­nia weszła kobieta.
– Pro­sze już udać się do sali wesel­nej. – uśmiech­nęła się.
Anna pocią­gnęła swo­jego męża za rękę. Alek­san­dra spoj­rzała na welon leżący na sto­liku. Pode­szła tam i bio­rąc go do ręki usia­dła na sto­liku. Pró­bu­jąc zacze­pić go, zoba­czyła w odbi­ciu postać Chri­sto­phera. Męż­czy­zna zabrał jej go i sam zacze­pił.
– Od dzi­siaj będziesz pod moją stałą kon­trolą. – uśmiech­nął się, a dziew­czyna z obrzy­dze­niem wstała.
– Powin­nam już iść. – rze­kła bio­rąc bukiet.
Wycho­dząc pośpiesz­nie z kory­ta­rza wpa­dła na Siwona, który już po nią szedł. Spoj­rzeli na sie­bie i nie wie­dząc zbyt­nio co powie­dzieć naj­zwy­czaj­nie w świe­cie ruszyli w stronę sali wesel­nej. Przez całą drogę nie odzy­wali się do sie­bie. Przed drzwiami cze­kała na nich kobieta, która zor­ga­ni­zo­wała całe wyda­rze­nie. Dała im ostat­nie wska­zówki i kazała przy­go­to­wać. Siwon wziął dłoń dziew­czyny i wsa­dził sobie pod ramie. Alek­san­dra spoj­rzała na niego, ale widząc że on rów­nież spo­gląda w jej stronę odwró­ciła wzrok. W pomiesz­cze­niu obok zaczął grać marsz weselny. Białe drzwi zostały otwo­rzone. Jej oczom uka­zał się tłum gości. Szyli w takt muzyki uśme­cha­jąc się do wszyst­kich. Serce biło jej coraz moc­niej. Kiedy sta­nęli przed osobą, która ma udzie­lić im ślubu wypu­ściła powie­trze z ust.
– Zebra­li­śmy się tutaj, aby połą­czyć tę oto parę świę­tym związ­kiem mał­żeń­skim. – męż­czy­zna spoj­rzał na nich i roz­po­czął długi mono­log. Przez więk­szość Alek­san­dra po pro­stu myślała nad tym jak teraz będzie to wszystko wyglą­dać, czy Chri­sto­pher na­dal będzie jej gro­ził? Czy moze teraz przy­sto­puje.
– Czy Ty Pene­lopo Thorn, bie­rzesz tego Siwona Choia za męża i obie­cu­jesz, że nie zosta­wisz go aż śmierć Was nie roz­łą­czy oraz że będzie­cie razem w zdro­wiu i cho­ro­bie?
– Tak
– Czy Ty Siwo­nie Choi bie­rzesz tą Pene­lopę Thorn za żonę i obie­cu­jesz, że nie zosta­wisz jej aż śmierć Was nie roz­łą­czy oraz że będzie­cie razem w zdro­wiu i cho­ro­bie?
– Tak.
– Ogła­szam wszyst­kim tu zebra­nym, że mia­nuję Was żoną i mężem. – odparł z lek­kim uśmie­chem – Może­cie się poca­ło­wać.
Oboje spoj­rzeli na niego, a następ­nie na sie­bie. Siwon schy­lił się i zło­żył na jej ustach krótki poca­łu­nek. Kobieta zmu­ro­wana spoj­rzała na niego. Zebrani goście wstali ze swo­ich krze­seł i ze wzru­sze­niem spoj­rzeli na młoda parę. Kiedy tylko Siwon i Alek­san­drą ruszyli w stronę wyj­ścia, goście zaczeli kla­skać. Kobieta nie­pew­nie spo­glą­dała na zebra­nych.

***
Nina cią­gnęła za rękę Tobiasa, chło­pak co chwile sta­rał się ja zatrzy­mać. Nie miał poję­cia dla­czego wycią­gnęła go z domu. Nie chciał wycho­dzić i zosta­wiać rodzi­ców samych. Bru­netka zatrzy­mała się nagle i spoj­rzała na niego zde­ner­wo­wana. Wal­neła go z całej siły w rękę.
– Nino, nie mam ochoty ni­gdzie iść. – wymam­ro­tał trzy­ma­jąc się za ude­rzone miej­sce.
– Musisz coś zoba­czyć. – spoj­rzała na niego bła­gal­nie – Tylko na sekundę to nie­da­leko.
Nie cze­ka­jąc na jego odpo­wiedź pocią­gnęła go za rękę. Chło­pak widząc tłum ludzi z apa­ra­tami pod jed­nym z budyn­ków wes­tchnął. Czyżby kolejna sławna para bie­rze ślub? Nie był zasko­czony tym wido­kiem, jego przy­ja­ciółka uwiel­biała oglą­dać tego typu rze­czy. Jed­nak sytu­acja, w któ­rej się znaj­do­wał aktu­al­nie nie dawałą mu satys­fak­cji z towa­rzy­sze­niu jej. Usie­dli na scho­dach, które zawsze zaj­mo­wali. Niby duchem był przy niej, jed­nak myślami ucie­kał do swo­jej nie­dawno zmar­łej sio­stry. Nina ziry­to­wana widząc, że chło­pak jej nie słu­cha po raz kolejny ude­rzyła go w ramie.
– O co Ci cho­dzi? – zapy­tał zły.
Nina widząc otwie­rane drzwi wska­zała na nie ręką. Chło­pak spoj­rzał w ich strone i momen­tal­nie jego czer­wone od mrozu poliki stały się blade jak śnieg. Nie mógł uwie­rzyć w to co widzi. Przed jego oczami stała kobieta. Była tak nie­da­leko. Obok stał męż­czy­zna w płasz­czu.
– Alex? – zapy­tał sam sie­bie i ruszył w stronę repor­te­rów.
Nina widząc co się dzieje ruszyła za nim. Wykrzy­ki­wała jego imie, jed­nak to nie poma­gało. Chło­pak niczym lodo­ła­macz ruszył w ich stronę. W pew­nym momen­cie przed nim sta­nął ochro­nierz. Odep­chał go przez co wylą­do­wał na chod­niku. Nina dobie­gła do chło­paka i poło­żyła mu dłoń na ramie­niu.
– To była moja sio­stra…
– Nie Tobias, to Pene­lopa żona mojego szefa. Chcia­łam Ci ją poka­zać, była ostat­nio u nas w gale­rii…– chło­pak nie dał jej dokoń­czyć.
– Jesteś z sie­bie zado­wo­lona?!– wykrzy­czał jej w twarz- Bawi Cię, moje cier­pie­nie? Myślisz, że poka­zu­jąc mi kobiete do niej podobną zapomne o niej? Czy Ty w ogóle myślisz!? Masz tupet zabie­ra­jac mnie tutaj po tym co się stało. Nigdy nie sądzi­łem, że jesteś taką ego­istka Nino, nie chcę Cię znać.
Chło­pak ode­pchnął ją i wsta­jac na równe nogi spoj­rzał na nią, a bijący chłód w jego oczach ją zszo­ko­wał. Prych­nął pod nosem i udał się w stronę swo­jego domu.

***

Natęp­nego poranka Siwon poma­gał swo­jej żonie z prze­wo­zem jej rze­czy. Dziew­czyna poszła do sypialni po ostatni kar­ton. Wie­działa, że to tylko rok, jed­nak wolała zabrać wszyst­kie rze­czy. Wcho­dząc do prak­tycz­nie pustego pomiesz­cze­nia spo­strze­gła mały kar­ton na łóżku. Spoj­rzała do środka, był wypchany książ­kami. Uśmiech­nęła się lekko, bio­rąc go do ręki z samej góry spa­dła jedna z ksią­żek. Wyw­ra­ca­jąc oczami odło­żyła kar­ton, uklę­kła i podnio­sła przedmiot. Jej oczom uka­zało się coś leżą­cego pod łóż­kiem. Z tyl­nej kie­szeni spodni wyjęła tele­fon, który dał jej Chris. Zapa­liła latarkę i wycią­gnęła czarny skó­rzany notes. Obró­ciła go kilka razy. Spraw­dza­jąc czy ktoś nie idzie otwo­rzyła go.
” 13 MARCA 2010
Spę­dziła cudowny dzień z nim. Jest tro­skliwy, ale nie wiem czy jest to spo­wo­do­wane uczu­ciem do mnie czy moimi pie­niędzmi. Pozna­li­śmy się nie­da­wano. Wiem tylko, że ma żonę jed­nak nie prze­szka­dza mi to. Pra­gnę go, teraz to wiem. Pra­gnę mojego Chri­sto­phera Night’a. „
– Chris? Oni mieli romans? – zapy­tała sama sie­bie.

piątek, 23 grudnia 2016

9

TO DOPIERO POCZĄTEK


   Samo­chód zatrzy­mał się przy wiel­kiej posia­dło­ści, którą można było z daleka doj­rzeć. Bru­netka spoj­rzała na zapa­lone świa­tło w salo­nie. Nie było dla niej zasko­cze­niem, że Chris cze­kał na nią. 
– Życzę miłego wie­czoru panience. – miły głos star­szego męż­czy­zny, z któ­rym roz­ma­wiała chwilę wcze­śniej spra­wił, że prze­nio­sła na niego wzrok. 
– Wza­jem­nie, ile płacę? – uśmiech­nęła się. 
– Pani chło­pak zapła­cił mi z góry. – zaśmiał się. – Ma koleś gest na święta. 
– To prawda. 
   Poże­gnała się i opu­ściła pojazd. Dźwięk dep­ta­nego śniego odbi­jał się w jej gło­wie. Rozmy­ślała nad tym co za chwile może jej powie­dzieć Night. Wolno weszła po chod­kach, a następ­nie chwy­ciła klamkę. Wcho­dząc do domu poczuła cie­pło ude­rza­jące ją w twarz. Zosta­wia­jąc płaszcz na wie­szaku ruszyła krót­kim kory­ta­rzem w stronę salonu. Sto­jąc już u progu spo­strze­gła gniewne spoj­rze­nie Chrisa. Jed­nak on nic nie mówił. 
Sie­dział w fotelu z zało­żo­nymi rękami na kola­nach, niczym matka cze­ka­jąca na swoje uko­chane dziecko. Jed­nak Alek­san­dra wie­działa, że nie był zmar­twiony jej póź­nym powro­tem do domu. Oparła się o ścianę i cze­ka­jąc na wywód spoj­rzała na niego. Chri­sto­pher wes­tchnął. 
– Gdzie byłaś?
– U Siwona. 
– A póź­niej?
– Na gro­bie Pene­lopy. 
   Męż­czy­zna sły­sząc to wstał zwa­la­jąc szklany stół na podłogę. Szkło roz­biło się na kil­ka­set kawał­ków. Alek­san­dra zasko­czona spo­glą­dała na znisz­czony mebel, a następ­nie swój wzrok prze­nio­sła na męż­czy­znę, który zbli­żał się do niej. Chciała uciec, jed­nak Chris był szyb­szy. 
Jedną dło­nią zagro­dził jej drogę ucieczki, a drugą poło­żył na jej ramie­niu. Zci­snął moc­niej pięść przez co kobieta syk­nęła. Męż­czy­zna przez zaci­śniętą szczękę powie­dział: 
– Ostatni raz poszłaś gdzie kol­wiek bez mojej wie­dzy- kobieta spoj­rzała mu w oczy, widziała w nich tylko i wyłącz­nie obłęd – Następ­nym razem, nie będziesz musiała jej odwie­dzać, będzie­cie sąsiad­kami. 
Puścił ją i ostatni raz obrzu­ca­jąc ją spoj­rze­niem wyszedł z domu. Osłu­piała kobieta osu­nęła się na zie­mie. Teraz nie byla pewna czy warto zadzie­rać z Psy­cho­lem.


***

   Siwon sły­sząc dźwięk budzika otwo­rzył leni­wie oczy. Usiadł na łożku i rozej­rzał się. Chwy­cił tele­fon leżący na komo­dzie i wyłą­czył iry­tu­jącą muzykę. Dzi­siaj był przed ostatni dzień jego pracy w tym roku. Z jed­nej strony był zachwy­cony, z dru­giej jed­nak przy­zwy­czaił się do papier­ko­wej roboty. Widząc wia­do­mość w swo­jej skrzynce meilo­wej odczy­tał ją. 
   Ostat­nie potwier­dze­nie od hotelu, w któ­rym spę­dzi swój mie­siąc mio­dowy. Taa mie­siąc, który będzie trwał tydzień. Czar­no­włosy szyb­kim kro­kiem udał się do łazienki. Po zim­nym prysz­nicu ubrał dzień wcze­śniej wybrany gar­ni­tur. 
Był per­fek­cjo­ni­stą, nic nie mogło się w jego życiu nie udać. Zapi­na­jąc guzik od mary­narki zbiegł po scho­dach. 
– Dzień dobry panu! – rudo­włosa kobieta przy­wi­tała się z synem swo­jego pra­co­dawcy- Przy­go­to­wa­łam pana teczkę. 
– Oo dzię­kuję Ana­sta­zjo. – ode­brał od kobiety przedmiot. 
Przed wyj­ściem z domu ubrał swój płaszcz, a następ­nie opu­ścił budy­nek. Na pod­je­ździe cze­kał już jego przy­ja­ciel Tom. Siwon z lek­kim uśmie­chem otwo­rzył sobie drzwi i usiadł. Tom odcze­kał chwilę, aż jego szef zapnie pasy po czym ruszył. 
– To o któ­rej jutro? – zapy­tał nagle. 
– Ale co o któ­rej? – Siwon zasko­czony spoj­rzał na męż­czy­znę. 
– No o któ­rej koń­czysz?
– Tak jak zawsze. – Siwon nie widział sensu tego pyta­nia. 
– Koleś jutro Twój wie­czór kawa­ler­ski! Nie mów, że nic nie przy­go­to­wa­łeś…– cisza od strony roz­mówcy utwier­dziła go w fak­cie, że zwy­czaj­nie zapo­mniał o tym wyda­rze­niu- Ehhh, idiota. Dobrze, że masz mnie. Więc słu­chaj chłop­czyku, jutro odbie­ram Cię z pracy po szes­na­stej i odwoże do domu jasne?
– Jasne, jasne.
– Super, a o osiem­na­stej przy­jadę po Cie­bie i spę­dzisz noc swo­jego życia, oczy­wi­ście z umia­rem bo mi panna młoda łeb urwie. Przez dwie godziny masz się odszy­ko­wać jakby to miał być Twój ostatni dzień. Rozu­miesz?
– Prze­ra­żasz mnie. – Siwon spoj­rzał przed sie­bie, a Tom zaśmiał się.

***

     Alek­san­dra spoj­rzała na tele­fon, który dał jej Chri­sto­pher. Chwy­ciła go do ręki i spoj­rzała na wia­do­mość. Z jej tre­ści dowie­działa się, że Siwon dzi­siaj potrze­bo­wał jej pomocy. Kil­koro dzien­ni­ka­rzy ma poja­wić się na prze­mo­wie męż­czy­zny w cen­trum. Azjata pro­sił ją, aby poja­wiła się tam. Chciał, żeby repor­te­rzy zro­bili im kilka zdjęć. Zaraz po tej wia­do­mo­ści dostała kolejną.

Szwa­gier: 
Idź tam, nie martw się w końcu Alek­san­dra nie żyje.

    Widząc tą wia­do­mość poczuła jak cie­pło roz­nosi się po jej ciele. Czuła się obser­wo­wana, wie­działa że ten tele­fon nie jest zwy­kły. Chri­sto­pher zawsze wie­dział kiedy i co przy­cho­dzi do niej. Obser­wo­wał ją, nie dzi­wiła mu się jed­nak nie podo­bało jej się to. Usia­dła na skraju łóżka i szybko wystu­kała wia­do­mość do Siwona

Będę tam o 12.

***

    Kobieta wysia­dła z tak­sówki tuż przed cen­trum han­dlo­wym. W jed­nej z szyb spraw­dziła czy wygląda dobrze. Sza­dry ele­gancki płaszcz zakry­wał jej bor­dową sukienkę, a czarne raj­stopy i tego samego koloru kozaki na obca­sie doda­wały kropki nad „i”. Spoj­rzała na godzinę w tele­fonie i wdząc, że ma jesz­cze dzie­cieć minut zwol­niła krok. Idąc w stronę windy wpa­dła na przy­ja­ciela Siwona. Męż­czy­zna uśmiech­nął się lekko i wymi­nął ją. Kobieta spoj­rzała na chło­paka i jak znik­nął z jej pola widze­nia pode­szła do windy. Wci­snęła czer­wony przy­cisk, odcze­kała chwilę, a gdy drzwi roz­su­nęły się weszła do środka. Wybrała odpo­wied­nie pię­tro i kiedy drzwi się zasu­wały do środka nagle wesżły dwie kobiety. Bru­netka i blon­dynka były ele­gancko ubrane, a w dło­niach miały teczki. 
    Kobieta nie zwra­cała na nie zbyt­nio uwagi, była zajęta odpi­sy­wa­niem na wia­do­mo­ści Siwona. Męż­czy­zna był cie­kawy za ile Pene­lopa się pojawi. Jed­nak sły­sząc roz­mowę kobiet chcąc nie chcąc zwró­ciła na nie swoje spoj­rze­nie. 
– Sły­sza­łaś? Podobno narze­czona Siwona ma tu dzi­siaj być. – powie­działa bru­netka. 
– Irmo, wiem o tym. Nie oszu­kujmy się z tego co nam mówiono jest ona naprawdę paskudną kobietą. 
– Wiem, Mark mówił że ma ona bar­dzo hmmm wyjąt­kową twarz- zaśmiała się. 
– Siwon to dobra par­tia, tylko brak mu gustu. 
– Masz racje Amber, Ty była­byś dużo lep­szą osobą dla niej. 
    Alek­san­dra wywró­ciła oczami i gdy tylko winda się zatrzy­mała wypchała się przed nie. Sły­szała za sobą tylko nie miłe komen­ta­rze. Nie odwra­ca­jąc się pode­szła do zbio­ro­wi­ska ludzi. Tom pod­biegł do niej i zapro­wa­dził na drogą stronę roz­ło­żo­nej sceny, jej wzrok powę­dro­wał na wielką cho­inkę. Zza sceną wpa­dła na Siwona, męż­czy­zna uśmiech­nął się lekko w jej stronę. 
– Musimy wycho­dzić. – powie­dział, a Alek­san­dra zdję­ła płaszcz i podała go Tomowi. ’

    Kobieta nie­pew­nie weszła na scenę. Spo­gla­dała na podłogę, bała się że gdy tylko podnie­sie wzrok ktoś ją roz­po­zna. Wie­działa, że ona tak naprawdę nie żyje? Jed­nak strach pozo­stał. 
Nie myliła się. Nina sto­jąca nie­da­leko sceny spoj­rzała wiel­kimi oczami na kobietę obok jej szefa. Kilka razy zamy­kała oczy, albo szczy­pała się po dłoni. Nie miała poję­cia co tu się wypra­wia. 
– Chciał­bym życzyć wszyst­kim pra­cow­ni­kom jak i naszym gościom weso­łych świat. Ja sam wiem, że będą to naj­lep­sze święta gdyż wła­śnie jutro zostanę mężem nie­sa­mo­wi­tej kobiety. Pene­lopo. 
Siwon wycią­gnął dłoń do kobiety, a ta ją chwy­ciła. Nie wie­działa co ma zro­bić innego. Męż­czy­zna powie­dział jesz­cze kilka rze­czy po czym zeszli ze sceny. Czuła, że ma twarz czer­woną niczym pomi­dor. 
– Panie Choi! Mogę pro­sić o jedno zdję­cie dla maga­zynu „You’re Style”?
Siwon poki­wał głową, a chło­pak z apa­ra­tem zro­bił mu kilka zdjęć. 

***

    Siwon sie­dział wśród swo­ich przy­ja­ciół. Spo­glą­dał na nich z lek­kim uśmie­chem. Żaden z nich nie wie­dział o tym, że jego ślub to jedna wielka ustawka. Każdy sta­rał się, aby ten wie­czór był dla niego nie­za­po­mniany. Upił odro­binę whi­sky. Czu­jąc szturch­nię­cie w ramię spoj­rzał na osobę, która go zacze­pia. Nie był zachwy­cony widząc zna­jo­mego ze szkoły. Nie­chęt­nie wstał, aby się z nim przy­wi­tać. 
– No pro­szę, kogo ja tu widzę. – blon­dyn zaśmiał się – Sły­sza­łem, że roz­po­czy­nasz karierę, ale że balu­jesz w piąt­kowe wie­cziry to już nie. 
– Cie­bie rów­nież dobrze widzieć Armin. – Siwon usi­ło­wał być miłym. 
– To nie tak, że nam prze­szka­dzasz ale możesz już sobie iść. – jeden ze zna­jo­mych Choi’a posta­no­wił mu pomóc widząc jego nię­cheć co do blon­dyna. 
– Wła­śnie mamy wie­czór kawa­ler­ski. – dodał drugi. 
– Gra­tu­la­cje, więc który z Was się żeni?
– Ja. – Siwon miał nadzieje, że ta roz­mowa jak naj­szyb­ciej się zakoń­czy. 
– Ty? Zaw­sze sądzi­łem, że wolisz męż­czyzn. Przez całe liceum jak i stu­dia nie widzia­łem Cię z kobietą. Czyżby była nią ta dziew­czyna z gazety?
– Tak, Pene­lopa. 
– Jeśli nie czu­jesz się na siłach zawsze możesz wysłać ją do mnie na noc poślubną– zaśmiał się, a Siwon czu­jąc gniew ude­rzył go z pię­ści w twarz. 
Ocho­rona wypro­siła ich z baru, ale na szczę­ście w innym męż­czy­zna mógł się odstre­so­wać, nie­stety wypił za dużo alko­holu czego będzie żało­wał następ­nego poranka.




czwartek, 15 grudnia 2016

8

NOWE ŻYCIE


Tobias spo­glądał na zako­py­waną trumnę. Nie powstrzy­my­wał łez, które od kilku dni namięt­nie za nim podą­rzały. Chło­pak podniósł lekko głowę i widząc nie­da­leko swo­ich rodzi­ców, jesz­czebar­dziej pogrą­żył się w zamy­śle­niu. Nie docie­rało do niego co stało się tak nie­dawno. Jesz­cze kilka dni wcze­śniej widział sio­strę, która śmiała się i była przy nim. Teraz wszystko miało się zmie­nić. Czu­jąc dłoń na ramie­niu spoj­rzał na osobę do, któ­rej nale­żała. Był to jego wuj.
– Odwiozę Was do domu. – spoj­rzał na niego nie­pew­nie.
– Dobrze, idź z moimi rodzi­cami do auta, a ja zaraz dojdę.
Męż­czy­zna poki­wał głową i odszedł. Zbio­ro­wi­sko ludzi nale­żą­cych do ich rodziny, lub przy­ja­ciele jego sio­stry zaczy­nali się roz­cho­dzić. Tobias spoj­rzał na ramkę ze zdję­ciem, które cały czas trzy­mał. Zro­bił je jesz­cze w te waka­cje. Uwa­żał, że to naj­ład­niej­sze zdję­cie jego sio­stry jakie posia­dał. Poło­żył je wśród zni­czy i sztucz­nych kwia­tów.
Z żalem serca musiał odejść od niej.


***

 Alek­san­dra spo­glądała pustym wzro­kiem na tele­wi­zor w domu Pene­lopy. Nie miała na nic ochoty. Od wczo­raj­szego wyj­ścia ze szpi­tala cią­gle sie­dzi w tym samym miej­scu. Chris nie wie­dział zbyt­nio jak roz­ma­wiać z kobietą. Jedyną metodą, aby go słu­chała były groźby. Męż­czy­zna chciał otwo­rzyć usta kiedy poczuł wibra­cję tele­fonu. Spoj­rzał na wyświe­tlacz, przełknął ślinę i ode­brał.
– Siwon? Czy coś się stało?
– Nie, ale od Tatiany wiem że prze­sia­du­jesz u Pene­lopy. Podobno wyszła już ze szpi­tala.
– Tak to prawda, nie mia­łem sumie­nia zosta­wiać ją samą. Sam rozu­miesz. – kobieta spoj­rzała na niego z gry­ma­sem.
– Nie­długo mam prze­rwę, może wpad­nie­cie? Wiem, że zawsze popra­wiały jej chu­mor zakupy.
– Nie sądzę, aby był to dobry pomysł. – gwał­tow­nie wstał z miej­sca zwa­la­jąc ze stołu szklankę.
– Dla­czego? – Siwon nie ukry­wał swo­jego zdzi­wie­nia. Chri­sto­pher spoj­rzał na Alek­san­drę, nie wie­dząc zbyt­nio co robić. Chciał aby doszło do spo­tka­nia, ale nie teraz kiedy ona jest nie przy­go­to­wana. Dodat­kowo Siwon pra­cuje w tym samym miej­scu co ona pra­co­wała, gdyby ktoś ją roz­po­znał?
Alek­san­dra wyczuła, że Chri­sto­pher boi się jej spo­tka­nia z Siwo­nem. Jed­nak ona czuła, że powinna tam pójść, zaba­wić się w jego grę. Wie­działa co powinna zro­bić, znisz­czyć go jego bro­nią. Wstała z miej­sca i spoj­rzała na niego. Męż­czy­zna zakrył ręką tele­fon, aby jego roz­mówca niczego nie sły­szał.
– Prze­cież Alek­san­dra nie żyje, więc czego się boisz? – męż­czy­zna lekko się uśmiech­nął i przy­sta­wia­jąc tele­fon do ucha odparł.
– Nie­stety ja nie mogę być na tym spo­tka­niu, ale za chwilę przy­wiozę Pene­lopę.
– Świet­nie, popro­szę Toma, aby przy­pro­wa­dził ją do mojego biura.
Night roz­łą­czył się i spoj­rzał na miej­sce, w któ­rym nie­dawno stała Alek­san­dra. Zasko­czony wyszedł z salonu i rozej­rzał się. Kilka sekund póź­niej usły­szał jak scho­dzi po scho­dach. Męż­czy­zna wes­tchnął, kobieta to kobieta nawet na zakupy musi się wystroić. Alek­san­dra wymi­nęła go i zakła­da­jac kozaki oraz bio­rąc płaszcz do dłoni ruszyła w stronę drzwi. Męż­czy­zna zro­bił to samo. Nie minęło nawet pięć minut, a ta dwójka jechała po tłocz­nych uli­cach Lon­dynu. Alek­san­dra miała plan, który ma szansę się udać. Chris zaje­chał pod wej­ście do gale­rii gdzie stał przy­ja­ciel Siwona. Dziew­czyna opieła pas i kiedy miała już wyjść, usły­szała tylko.
– Pamię­taj, że cią­gle Cię obser­wuje.
Nie odpo­wia­da­jąc mu wyszła. Tom widząc narze­czoną przy­ja­ciela pod­szedł do niej. Widział ją kilka razy jed­nak teraz wyda­wała się inna. Odgo­nił od sie­bie te myśli i z lek­kim uśmiec­gem przy­wi­tał się. Kobieta odwza­jem­niła uśmiech, aby dodać męż­czyź­nie odwagi. Wcho­dząc do zatło­czo­nej gale­rii, od razu udali się do windy. Alek­san­dra cały czas roz­ma­wiała z męż­czy­zną. Nigdy nie lubiła ciszy, a tym bar­dziej wśród nowo pozna­nych ludzi. Tom był miło zasko­czony dzi­siej­szą postawą bru­netki.
Jed­nak to wła­śnie był plan Alek­san­dry. Scho­wa­nie praw­dzi­wych emo­cji za maską. Jeśli chce to cią­gnąc, nawet dla rodzinny powinna to robić. Cho­ciaż było to cho­ler­nie trudne.
Kiedy drzwi windy otwo­rzyły się ruszyli do drzwi z napi­sem „DYREKTOR”. Tom poże­gnał się z narze­czoną Siwona i ruszył w prze­ciw­nym kie­runku. Alex wes­tchnęła cicho i zapu­kała. Sły­sząc odpo­wiedź zza drzwi otwo­rzyła je. Było to ciemne pomiesz­cze­nie, dość spore. W biu­rze Siwona znaj­do­wało się biurko przy, któ­rym pra­co­wał oraz czarna skó­rzana sofa przy oknie. Nie­wielki szklany sto­lik obok sofy wyda­wał się jedyna rze­czą z „gór­nej półki”.
-Witaj Pene­lopo. – spoj­rzała na męż­czy­znę za biur­kiem. Był to może z trzy lata star­szy azjata o czar­nych jak kruk wło­sach. Siwon wstał z krze­sła i dopiero teraz zauwa­żyła, że nie należy on do ste­reo­ty­po­wego azjaty. Miał na pewno powy­żej metra osiem­dzie­siąt.
– Witaj. – odparła po dłuż­szej chwili.
– Usiądź zaraz moja sekre­tarka przy­nie­sie Ci coś do picia, na co masz chęć?
– Tylko wodę. – odparła zdej­mu­jąc płaszcz.
Usia­dła na kana­pie, a po chwili to samo uczy­nił Siwon. To spo­tka­nie było strasz­nie nie­zręczne. Rzadno z nich nie wie­działo jak roz­po­cząć roz­mowę. Kiedy sekre­tarka weszła i poło­żyła przed nimi fili­żankę z kawą oraz wodę, Alek­san­dra spoj­rzała na męż­czy­znę. Odcze­kała, aż kobieta znik­nie za drzwiami po czym roz­po­częła swoją wypo­wiedź.
– Prze­pra­szam.
– Za co? – odparł zasko­czony patrząc na nią.
– Będąc w szpi­talu mia­łam czas do roz­my­śleń. Nie pamię­tam niczego sprzed wypadku, jedy­nie kilka ulot­nych chwil spę­dzo­nych z rodzi­cami. Pod­czas pobytu tam nie odwie­dził mnie nikt z przy­ja­ciół, a nawet Ty. Wiem, że wie­dzieli o wypadku. Dopiero wtedy doszło do mnie jakim musia­łam być potwo­rem. Wiem co możesz sobie pomy­śleć, jed­nak nie mówie tego po to abyś mi współ­czuł, chcę po pro­stu aby mię­dzy nami nie było nie­po­ro­zu­mień. Mamy wziać ślub. Ta paro­dia ma trwać rok, liczę tylko na to aby­śmy żyli w zgo­dzie. – Siwon zasko­czony sło­wami Pene­lopy uśmiech­nął się lekko.
– To prawda nie byłaś łatwa do życia, jed­nak nie mam Ci nic za złe. Rów­nież chciał­bym, aby ten rok był bez kłótni. Musimy poka­zać ludzią, że jeste­śmy szczę­śliwi, a tylko żyjąc w zgo­dzie nam to wyj­dzie.
– Tak wiem, kam­pa­nia mojego ojca i to cen­trum pod­upad­nie jeśli co chwile będziemy sie kłó­cić.
– Zga­dzam się.
Alek­san­dra była zado­wo­lona, że udało jej się podra­to­wać osobę Pene­lopy w oczach Siwona. Bała się jed­nak, że męż­czy­zna jej nie uwie­rzy. Jed­nak wszystko poszło dobrze, a ich roz­mowy trwały aż do osiem­na­stej. Kobieta opu­ściła biuro męż­czy­zny co chwilę spo­glądajac czy nie ma gdzieś zna­jo­mej twa­rzy. Przed cen­trum stała zamó­wiona przez Siwona tak­sówka. Kobieta wsia­dła do niej, a po chwili zapieła pas.
– Gdzie panią zawieść?
– Jest jedno miej­sce. – Alek­san­dra lekko się uśmiech­nęła.

***

Stała z bukie­tem róż w dłoni. Westch­nęła lekko spo­glądając na tabliczkę z jej imie­niem i nazwi­skiem. Kuc­nęła i deli­kat­nie aby nie znisz­czyć niczego poło­żyła bukiet. W świe­tle lampy spo­strze­gła zdję­cie. Wzięła je do ręki, a po jej policz­kach pole­ciała łza. Tęsk­niała za sta­rym życiem.
– Nie martw się Pene­lopo, pomsz­czę Cie­bie i spra­wię, że ten dupek dosta­nie to na co zasłu­żył.

Wol­nym kro­kiem ruszyła w stronę par­kingu gdzie cze­kała tak­sówka, nie wie­dziąc, że ktoś na nią spo­gląda.



wtorek, 11 października 2016

7


ALEKSANDRA MONSON NIE ŻYJE

      Chris spoj­rzał na leżącą w jego samo­cho­dzie kobietę. Jak obie­cał ura­to­wał ją. Z przedniego sie­dze­nia wziął swój płaszcz i zarzu­cił go na jej zimne ciało. Zamknął drzwi i usiadł na miej­scu kie­rowcy. Z fotela obok wziął tele­fon. Pół­noc, tak jak mówił. Zgo­dziła się. Nie miał w pla­nach tego zaj­ścia, ale było ono mu na rękę. Teraz tylko musi pozbyć się ciała Pene­lopy. Jak na zawo­ła­nie ode­zwał się jego tele­fon. Spoj­rzał czy aby Alex, która spała nie obu­dziła się. Widząc, że na­dal ma zamknięte oczy ode­brał. 
– Chris, zro­bi­łem to. – sły­sząc głos Mar­cusa kącik jego ust uniósł się do góry. 
– Świet­nie. – odparł. 
– Za ile będziesz w szpi­talu? – dopy­ty­wał. 
– Około piet­na­ście minut. – oznaj­mił – Ty i Tom macie być gotowi. 
      Rozłą­czył się i wyje­chał z par­kingu obok plaży. Szpi­tal nie był daleko, a ruch na dro­dze zni­komy. Po dzi­siej­szym śnia­da­niu wyczu­wał, że Siwon ma ochotę odwiedzić Pene­lopę. Nie mógł do tego dopu­ścić. Zała­twił mu sporo papier­ko­wej roboty. Pew­nie na­dal sie­dzi w biu­rze. Jego myśli ode­szły kiedy zoba­czył wielki budy­nek. Wje­chał na par­king i zapar­ko­wał nie­da­leko wej­ścia. Miał świa­do­mość, że nocą może minąć co naj­wy­żej kilka pie­lę­gnia­rek. Wysiadł z samo­chodu i pod­szedł do drzwi od strony pasa­żera. Kiedy otwo­rzył je zoba­czył bladą twarz kobiety. Deli­kat­nie wziął ją na ręce. Wcze­śniej zakry­wa­jąc jej twarz płasz­czem. Nogą zamknął drzwi. Wszedł do szpi­tala. Co chwilę mijał zasko­czone pie­lę­gniarki czy też leka­rzy. Żaden z nich nie zapy­tał czy coś się stało. Służba zdro­wia w Lon­dy­nie była nie­sa­mo­wita prawda? Odna­lazł salę, w któ­rej była Pene­lopa. Kiedy pod­szedł drzwi otwo­rzył Tom. Chris spoj­rzał na Pene­lopę leżącą na noszach. 
– Tom prze­bierz je. – naka­zał, a młody lekarz wyko­nał pole­ce­nie. Teraz patrząc na nie, były nie doro­zróż­nie­nia. Usiadł w fotelu wcze­śniej zasu­wa­jąc rolety. Kiedy Tom zamie­nił ich ubra­nia poło­żył Alex na łóżku i przy­krył. 
– Co teraz? – Mar­cus spoj­rzał na swo­jego przy­ja­ciela. 
– Zanieś ciało do mojego samo­chodu i pocze­kaj na mnie. – rzu­cił mu klu­cze, które chło­pak od razu zła­pał i scho­wał do kie­szeni. – A Ty mu pomóż. – zwró­cił się do Toma. 
– Dobrze. 
      Kiedy obaj wyszli wstał z miej­sca i pod­szedł do kobiety. Prze­je­chał dło­nią po jej zim­nym policzku i uśmiech­nął się. Wszystko idzie zgod­nie z pla­nem. Teraz musiał powia­do­mić o wszyst­kim Siwona. Wró­cił na swój fotel i wyjął z wil­got­nych spodni swój tele­fon. Odblo­ko­wał go i odszu­kał numer chło­paka. Kiedy wci­snął zie­loną słu­chawkę, przy­ło­żył urzą­dze­nie do ucha. Po kilku sygna­łach usły­szał zmę­czony głos męż­czyzny. 
– Coś się stało szwa­grze?
– Jestem w szpi­talu. – spoj­rzał na kobietę, która wła­śnie zaczęła otwie­rać oczy. 
– Co się stało? – zapy­tał zasko­czony. 
– Lekarz pro­wa­dzący lecze­nie Pene­lopy mnie wezwał. – widząc wzrok Alek­san­dry na sobie przy­ło­żył palec do ust, dając jej znak, że ma sie­dzieć cicho. 
– I co z nią?
– Obu­dziła się i już z nią lepiej. – usły­szał po dru­giej stro­nie tele­fonu wes­tchnię­cie ulgi. 
– Zaraz tam bedę. 
– To nie naj­lep­szy moment. Ma teraz bada­nia. – Chris wstał – Za kilka dni ma wyjść, odwie­dzisz ją już w domu – po dłuż­szej ciszy po dru­giej stro­nie, posta­no­wił znów zabrać głos – Idź spać, ja już wra­cam do domu. 
      Rozłą­czył się i scho­wał tele­fon. Poin­for­mo­wał swo­jego zna­jo­mego, że ma dać znać rodzi­com Pene­lopy, że ta się obu­dziła. Spoj­rzał na kobietę, która już zasy­piała. Przed opusz­cze­niem szpi­tala musiał jej coś powie­dzieć. Pod­szedł do łóżka i chwy­cił jej nad­gar­stek. 
– Jutro bedą tu rodzice Pene­lopy. Lekarz im powie, że masz amne­zję. Jeśli będziesz dobrze grać to Twoi rodzicę dostaną wer­sję iż Cię zabito. -Alex ze zro­zu­mie­niem poki­wała głową, a Chris przy­bli­żył się – Jed­nak jeśli to zepsu­jesz to zosta­niesz mor­der­czy­nią. 
Odrzu­cił jej dłoń i opu­ścił pomiesz­cze­nie. 

***

      Chris stał na skraju klifu. Przglą­dał się swo­jej kochance. Pene­lopa była zimna i blada. Leżała na zie­mii. Kuc­nął nad nią i z szyi zerwał naszyj­nik, który kie­dyś jej dał. Spoj­rzał na dia­menty mie­niące się w bla­sku księ­życa. Uca­ło­wał czu­bek jej głowy, a po jego policzku zje­chała łza. Mar­cus pod­szedł i podniósł ciało kobiety. Spoj­rzał na swo­jego przy­aciela, a po chwili wrzu­cił Pene­lopę do morza. Chris wstał i zdjął ręka­wiczki, to samo uczy­nił Mar­cus. Zadzwo­nił na komi­sa­riat i wezwał kilku ludzi, któ­rzy mieli wyło­wić ciało Pene­lopy. Przez tele­fon oznaj­mił, ze sam zaj­mie się tajem­ni­czą sprawą.
 Nie musiał długo cze­kać na poli­cję. Dzie­sieć minut po jego tele­fonie usły­szał syreny poli­cyjne. Nadal stał na prze­ciwko klifu roz­glą­da­jąc się. Sły­sząc zamy­kane za sobą drzwi odwró­cił się. 
– Co tu się stało? – zapy­tał komi­sarz Mat­thew Smith. 
– Byłem świad­kiem wypadku. – oznaj­mił – Jedyne co zauwa­ży­łem to grą­ża­cego męż­czy­znę i kobietę – odwró­cił się w stronę morza – ich samo­chód wpadł tam. 
– Chłopcy sły­sze­li­ście? – zapy­tał patrząc na kilku męż­czyzn goto­wych już do wej­ścia do wody.


***

      Alex otwo­rzyła oczy. Ośle­pia­jąca biel spra­wiła, że od razu je zamknęła. Mru­ga­jąc kil­ku­krot­nie usły­szała ciche szepty. Odw­ró­ciła głowę w ich stronę i na krze­śle obok łóżka spo­strze­gła kobietę w śred­nim wieku. Była ele­gancko ubrana, a ciem­no­brą­zowe włosy były zwią­zane w cia­snego koka. Obok kobiety sie­dział już siwie­jący męż­czy­zna. Znała go z pla­ka­tów wybor­czych. Więc to oni są rodzi­cami Pene­lopy. 
– Kocha­nie w końcu się obu­dzi­łaś. – kobieta ze łzami w oczach zła­pała jej dłoń – Lekarz nam mówił, że masz amne­zję – łamał jej się głos z każ­dym sło­wem – Pamię­tasz nas? – zapy­tała z nadzieją w gło­sie. 
Nie wie­działa co odpo­wie­dzieć. Pamię­tała słowa Chrisa, ale jak miała kogoś kogo nawet nie znała uda­wać? Spoj­rzała w zie­lone tęczówki kobiety i moc­niej chwy­ciła jej dłoń. Musiała to zro­bić, dla rodziny. 
– Pamię­tam Was, mamo. – odparła, a kobieta ura­do­wana usia­dła na jej łóżku i ją mocno przy­tu­liła. 
– Nie wiesz jak się cie­szę. – cho­ciaż miała scho­waną twarz w jej wło­sach wie­działa, że pła­cze. 
– Anno, prze­stań. – męż­czy­zna w końcu zabrał głos – Daj jej odpo­cząć. 
Anna Thorn puściła córkę i usia­dła na wcze­śniejszym miej­scu. Alex spoj­rzała na twarz ojca Pene­lopy. Widziała tro­skę, ale i strach. Tylko przed czym? Wpa­try­wała się w niego tak długo, aż się ode­zwał. 
– Idź może po leka­rza, a ja z nią zostanę. – zwró­cił się do swo­jej żony, a ta tylko poki­wała głową i wyszła. 
      Męż­czy­zna odpro­wa­dził ją wzro­kiem, a następ­nie usiadł na krze­śle wcze­śniej zaj­mo­wa­nym przez Annę. Westch­nął gło­śno widocz­nie szu­ka­jąc odpo­wied­nich słów. Alex od razu domy­śliła się o co cho­dzi. On na­dal chciał, aby Pene­lopa została żoną Siwona. Tylko dla­czego? Prze­cież o mało co nie zgi­nęła. Nie wie­działa jak jej poprzed­niczka tra­fiła do szpi­tala, ale czuła że jest to zwią­zane z rodziną Choi. Spoj­rzała przed sie­bie i od razu wie­działa co musi zro­bić. Jeśli teraz powie sta­now­cze nie Chris może ją zabić, a dodat­kowo zro­bić coś jej rodzi­nie. 
– Pamię­tam co miałam zro­bić – ode­zwała się nagle zwra­ca­jąc na sie­bie uwagę meż­czy­zny – Nie wiem jak i dla­czego tu tra­fiła. Nie pamię­tam nic ze swo­jego życia, jedy­nymi oso­bami, o któ­rych nie zapo­mnia­łam jeste­ście Wy. Nie mogę Cię zawieść. Zro­bię to. 
– Pene­lopo jesteś moją córką i wiedz, ze jestem Ci wdzięczny za każdą rzecz. – męż­czy­zna oddetch­nął z ulgą wra­ca­jąc na swoje miej­sce. 
      Stra­cił jej sza­cu­nek. Czyżby nie zale­żało mu na niczym innym niż kariera zawo­dowa? Za nic miał rodzinę? Jej roz­my­śle­nia prze­rwało przy­by­cie leka­rza. Był to ten sam co zeszłej nocy. Wyko­nał kilka pod­sta­wo­wych badań i zapi­sał wyniki na kar­cie. 
– Kiedy będzie mogła wyjść? – zapy­tała Anna patrząc na córkę. 
– Za trzy dni. – uśmiech­nął się – A teraz nie­stety muszą pań­stwo wyjść. 
      Rodzice Pene­lopy nie chęt­nie opu­ścili pomiesz­cze­nie zosta­wia­jąc kobietę samą . Alex wes­tchnęła i poło­żyła głowę na poduszce. Nie­spo­dzie­wa­nie w szafce noc­nej tuż obok łóżka usły­szała jakiś dźwięk. Usia­dła i roz­su­nęła mebel. Zoba­czyła w środku tele­fon. Domy­śliła się, że nale­żał do Pene­lopy. Odblo­ko­wała go i spraw­dziła wia­do­mość.

Od Chris
Widzę każdy Twój ruch. To co teraz uczy­niłaś, było dobrą decy­zją.

***

      Chris zatrzy­mał samo­chód przed znaną sobie restu­ra­cją. Popra­wia­jąc płaszcz wysiadł z auta i go zamknął. Był zado­wo­lony z faktu, że Alek­san­dra z nim współ­pra­cuje. Przez wiel­kie okna zoba­czył kobietę patrzącą w swój tele­fon, obok niej sie­dział męż­czy­zna z zamy­śloną miną. Wcho­dząc do restau­ra­cji zoba­czył w kącie chło­paka. Wła­ści­ciel restau­ra­cji pod­szedł do poten­cjal­nego klienta i z żalem oznaj­mił, ze dzi­siaj zamknięte. 
– Ja tutaj w innej spra­wie. – odparł poważ­nie. 
– Tak? – zapy­tał. 
– Nazy­wam się Chri­sto­pher Night i nie­stety jestem tutaj, aby powia­do­mić pań­stwo o śmierci Alek­san­dry Mon­son. 
– S-słu­cham? – zła­pał się za pobli­skie krze­sło. 
– Wczo­raj­szego wie­czoru została zamor­do­wana przez nie­ja­kiego Brada Wil­sona. Jej ciało wraz z doku­men­tami zostało zna­le­zione w morzu. 
      Matka Alek­san­dry zanio­sła się pła­czem. Jej ojciec wpa­try­wał się w wyło­żoną kafel­kami podłogę, a po jego twrzy spły­wały gorz­kie łzy. Nato­miast Tobias, młod­szy brat Alex stał osłu­piały. W tym wła­śnie momen­cie stra­cili osobę, która kochali. Nie mogli uwie­rzyć, ze ode­szła z dnia na dzień. Tak nie­spo­dzie­wa­nie. Nie miała nawet trzy­dzie­stu lat. 
Chris nie chciał dalej na to patrzeć, odwró­cił się i pozo­sta­wił w samot­no­ści rodzinę Alek­san­dry.









piątek, 30 września 2016

6



CZAS SIĘ POŻEGNAĆ


     Godzina sie­dem­na­sta trzy­dzie­ści. Wyjąt­kowo Alek­san­drze udało się zerwać z pracy wcze­śniej. Cały czas myślała o roz­mo­wie z męż­czyzną. Do pół­nocy ma się zgo­dzić uda­wać jakąś kobietę? To niemoż­liwe. Na miej­sce spo­tka­nia podwio­zła ją tak­sówka. Zapła­ciła i opu­ściła pojazd. Spoj­rzała na nie zachę­ca­jąco wyglą­da­jący budy­nek. Westch­nęła cicho i spraw­dziła, czy aby na pewno wybrała dobrą ilość gotówki. Ostatni raz spoj­rzała na kopertę. Scho­wała ją do torebki i pode­szła do drzwi. Zapu­kała kilka razy. Już miała odejść kiedy drzwi uchy­liły się, a w nich sta­nął znany jej męż­czyzna.
– O, pro­szę. Mia­łaś być o osiem­na­stej.
– Ale jestem teraz. – odpowie­działa mu.
     Męż­czy­zna tylko wpu­ścił ją do środka. Nic się nie zmie­niło. Nadal farba zcho­dziła ze ścian, a stare kafelki odpa­dały. Szła za dobrze zbu­do­wa­nym męż­czyzną. Miga­jace świa­tła doda­wały mroku temu miej­scu. Idąc kory­ta­rzem usły­szała krzyki. Serce moc­niej jej zabiło. Wrza­ski były coraz to gło­śniej­sze. Zatrzy­mali się przed drzwiami. Męż­czy­zna zapu­kał, a następ­nie je otwo­rzył.
– Sze­fie nasza przy­ja­ciółka przy­szła. – zaśmiał się wcho­dząc do środka. Alex chwilę biła się z myślami. Jed­nak weszła do pomiesz­cze­nia. Od razu zoba­czyła pobi­tego męż­czyznę w kącie.
– O, Alek­san­dra – Brad stał przy kra­nie i obmy­wał krew z rąk – Widzisz Steve? Przez Cie­bie będzie się nas teraz bała – zwró­cił się do męż­czyzny w kącie.
– Mam pie­nią­dze – odparła.
– Cie­szę się – usiadł na kana­pie wska­zu­jąc dło­nią na fotel. Kobieta wymi­nęła jego współ­pra­cow­ni­ków i usia­dła na zaku­rzo­nym meblu. Z torebki wyjęła kopertkę. Podała ją Bra­dowi. Męż­czy­zna prze­li­czył kwotę i z uzna­niem spoj­rzał na nią.
– Nieźle…– nie zdą­rzył dokoń­czyć gdyż chło­pak, któ­rego pobił rzu­cił w jego głowę popiel­niczką. Widzący to zda­rze­nie współ­pra­cow­nicy pod­bie­gli do niego z łomami. Alex czuła jak serce chce wysko­czyć z jej piersi. Wstała z fotela i cicho ruszyła w stronę drzwi. Kiedy zła­pała klamkę usły­szała ciche zda­nie.
– Sze­fie, on nie żyje.– odwró­ciła się i spo­rzała na nich. Zdu­miony Brad pod­szedł do ciała Steva i spraw­dził puls.
– Wy idioci! – wykrzy­czał, ale po chwili przy­po­mniał sobie kto jesz­cze jest w pomiesz­cze­niu. Trzy pary oczu spo­czeły na kobie­cie. Kur­czowo chwy­ciła ona swoją czarną torebkę i ze stra­chem oznaj­miła.
– Nic nie widzia­łam, naprawdę – widząc, że zbli­żają się do niej – Nie powiem nikomu.
     Jeden z męż­czyzn zła­pał ja za dło­nie i zapro­wa­dził do samo­chodu, gdzie zało­żył jej kaj­danki. Po chwili zoba­czyła jak z budynku wycho­dzi Brad, a tuż za nim Jacob nio­sący czarny worek ze zwło­kami. Obok kobiety usiadł Brad. Kiedy usły­szała zamy­ka­nie się bagaż­nika wie­działa, że to jej koniec. Samo­chód ruszył. Auto jechało w nie­znany jej kie­runku. Strach, który odczu­wała był nie do opi­sa­nia. Ręce jej się pociły i trzę­sły. Brad przy­glą­dał się jej w sku­pie­niu. Od zawsze wie­dział, ze jest piekną kobietą. Nie miał zamiaru jej zabić, ale wypusz­cze­nie jej od tak po tym co widziało nie było moż­liwe. Spoj­rzał na kaj­danki na jej nad­garst­kach. Mogli się bez tego obejść, ale nie ufali jej. Była mądra. Bez pro­blemu mogła ich wychy­trzyć i uciec.
      I co wtedy? Poszłaby na poli­cję? Czy może zosta­wiła dla sie­bie tą infor­ma­cję. Brad prze­stał wpa­try­wać się w kobietę kiedy Jacob zapar­ko­wał. Zatrzy­mali się w poło­wie leśnej dróżki. Wyszli z samo­chodu pozo­sta­wia­jąc kobietę samą. Alex rozej­rzała się po poje­ździe. Sły­sząc z bagaż­nika sze­lest worka przełknęła ślinę. W lusterku zoba­czyła dwie łopaty. Musiała uciec, ale nie miała jak. Ner­wowo roz­glą­dała się w poszu­ki­wa­niu klu­cza. Widząc odbi­ja­jące się swia­tło wychy­liła się lekko. Nie mogła uwie­rzyć w swoje szczę­ście. Na sie­dze­niu kie­rowcy leżał mały klu­czyk. Chw­cy­ciła go i nie­udol­nie sta­rała się otwo­rzyć kaj­danki. Udało jej się to po dłuż­szej chwili. Oba przedmioty rzu­ciła do przodu. Uchy­liła drzwi i widząc, że męż­czyzn nie ma szybko wysia­dła.
– A Ty dokąd sie wybie­rasz? – obró­ciła się, a jakieś trzy­sie­ści metrów przed nią stała trójka zbu­jów. Nie widząc co robić po pro­stu wbie­gła do lasu.
– Sze­fie ona ucieka!
– Tamta droga koń­czy się nie­da­leko auto­strady, będziemy tam szyb­ciej. – powie­dział wsia­da­jąc do samo­chodu. Nie cze­ka­jąc dłu­żej, ruszyli w wyzna­czo­nym kie­runku.

***

     Alex po raz kolejny o mało co nie wywa­liła się o korzeń. Nie chciała nawet na chwilę się zatrzy­my­wać. Szyb­kim kro­kiem prze­mie­rzała przez las. Sły­sząc nie­da­leko jadące samo­chody, zaczęła biec. Nie mogła uwie­rzyć, ze udało jej się tak daleko zajść i nie zostać zła­paną. Oparła się o drzewo i wes­tchnęła ciężko. Była wyczer­pana. Musiała cho­ciaż na chwilę usiąść. Sta­rała się unor­mo­wać oddech. Była cała morka, a tem­pe­ra­tura dawała o sobie znać. Śro­dek zimy, a ona biega po zaśnie­żo­nym lesie. Przy­mknęła oczy i nagle usły­szała znane głosy. Na kola­nach prze­czoł­gała się do wiel­kiego kamie­nia. Oparła się o niego wsta­jąc. Kil­ka­na­ście metrów dalej zauwa­żyła Brada i jego poma­gie­rów. Stali oparci o samo­chód. Miała pomysł. Gdyby udało jej się ich zwa­bić do lasu, a oni zosta­wili by otwarte drzwi i klo­uczyk w sta­cyjce, mia­łaby jak uciec. Upa­dła na kolana i odgar­nia­jąc śnieg szu­kała odpo­wied­niej wiel­ko­ści kamie­nia. Udało jej się to kiedy już ledwo co czuła palce. „No musisz do dobrze roze­grać” pomy­ślała i z całej siły rzu­ciła kamień przed sie­bie. Naro­bił on hałasu podob­nego do dep­ta­nych gałęzi. Wstała i zoba­czyła jak męż­czyźni bie­gną w stronę hałasu.      Ura­do­wana uświa­do­miła sobie, że wszystko poszło według jej planu. Zbie­gła po górce pro­sto do samo­chodu. Zamknęła drzwi i sta­rała się odpa­lić samo­chód. W lusterku widziała jak Jacob bie­gnie w jej stronę. Po raz kolejny prze­krę­ciła klucz. Zajęło jej to chwilę, ale udało się. Samo­chód odpa­lił, a ona wje­chała na ulicę. Jacob jed­nak nie dawał za wygraną i ruszył tuż za nią. Zanim samo­chód się roz­pę­dził męż­czyzna zdą­rzył, zła­pać klamkę i wsiąść do środka. Kobieta spoj­rzała na niego prze­ra­żona. Męż­czy­zna usi­ło­wał zatrzy­mać samo­chód. Nie wie­dząc co powi­nien zro­bić zła­pał kaj­danki leżące na opar­ciu fotela i przy­piął jej dłoń do kie­row­nicy. Kobieta spoj­rzała na blon­dyna i przy­ci­snęła pedał gazu. Ulica była oczysz­czona ze śniegu, więc nie miała pro­blemu z widocz­no­ścią. Jechała i rów­no­cze­śnie pró­bując zabrać mu klucz. Męż­czy­zna wsa­dził go sobie do kie­szeni. Obec­nie pró­bo­wał ode­brać jej kie­row­nicę. Alex nie widząc co ma robić gwał­tow­nie zacha­mo­wała, a Jacob ude­rzył głową w szybę. Zem­dlał, ruszyła dalej z nadzieją, że uda jej się doje­chać na komi­sa­riat zanim się obu­dzi. Jechała szybko, bała się o swoje życie.
     W pew­nym momę­cie chciała zwol­nić, ale hamu­lec nie dzia­łał. Spoj­rzała w dół, a następ­nie szybko podnio­sła głowę. Przed maską samo­chodu było zwie­rzę. Sarna sto­jąca na ulicy zbie­gła z niej, uni­ka­jąc roz­pę­dzo­nego samo­chodu, który nie­bez­piecz­nie zbli­żał się do klifu. Kobieta, która kie­ro­wała pojazd, sta­rała się ocu­cić męż­czyznę obok. Nie mogła nawet wysko­czyć z wozu. Przy­pięta do kie­row­nicy ręka unie­moż­li­wiała jej nawet zawró­ce­nie samo­chodu. Zje­chali z szyb­ko­ścią świa­tła z drogi i zaczęli zbli­żać się do ogro­dze­nia, które chro­niło kie­row­ców przed śmier­cią poprzez upa­dek do morza. Z całą siłą wal­nęli w ogro­dze­nie. Linki od niego oplo­tły samo­chód. Wal­nął on w skały i odbił się od nich. Kobieta otwo­rzyła zamknięte wcze­śniej oczy i spoj­rzała w dół. Wszyst­kie linki puściły, a oni wpa­dli do morza.



Końcówka rozdziału to mocne skrócenie Prologu :) Czyli już wiecie jak na polskim skracam lektury XDXD.